Trybunał potwierdził tylko, że Polska miała rację – skomentował na gorąco Marcin Korolec, minister środowiska. Niechętnie korzystamy z tej drogi "dyskusji" z Komisją Europejską, ale czasem nie ma innego sposobu obrony – tłumaczył.

Reklama

Czego dotyczy decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej? W trakcie negocjacji dotyczących darmowych limitów emisji CO2 na lata 2008 – 2012 Polska domagała się przyznania gospodarce 284,6 mln ton. KE ograniczyła te plany aż o 26,7 proc., bo niedobór uprawnień na rynku jest niezbędny, aby skłonić przedsiębiorstwa do redukcji emisji. A to fundament polityki klimatycznej UE. Problem w tym, że polska gospodarka w ponad 90 proc. opiera się na węglu, najbrudniejszym paliwie. Chcąc uchronić takie koncerny jak PGE, Tauron czy KGHM przed dokupowaniem uprawnień, Polska powiedziała „nie” i już w 2009 r. w pierwszej instancji uzyskała korzystny wyrok. Komisja odwołała się od niego i w czwartek ostatecznie przegrała.

Zdaniem ekspertów wyrok nie daje jednak Polsce wiele, bo z powodu kryzysu nasza gospodarka nie wykorzystała nawet przyciętych limitów. Nie ma więc co liczyć na dodatkową pulę limitów, które mogłyby przynieść czysty zysk ze sprzedaży na wolnym rynku.

Wyrok Trybunału nie będzie skutkował jakimikolwiek zmianami w przyznanych limitach na lata 2008-2012 – poinformował DGP rzecznik komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu Connie Hedegaard.

Wyrok może jednak pomóc polskiemu rządowi w walce o poskromienie apetytów Brukseli, która chce dalszego ograniczania emisji CO2 w UE – uważają rozmówcy DGP. Katarzyna Kłaczyńska z kancelarii CMS Cameron McKenna uważa, że zwycięstwo Polski pomoże w obronie naszych racji na europejskim forum po tym, jak nasz kraj zgłosił weto w sprawie przyszłych kierunków polityki klimatycznej.

Reklama

Zdaniem Macieja Wiśniewskiego, prezesa Domu Maklerskiego Consus, to także szansa do negocjacji limitu darmowych uprawnień dla transportu i rolnictwa.

Część ekspertów idzie dalej i uważa, że wyrok ETS może nawet poważnie zachwiać podstawami kontrowersyjnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Powód – komisji coraz trudniej jest bronić poziomu ceny uprawnień, który skłania przemysł do ekologicznych inwestycji. Zdaniem Consus to poziom co najmniej 15 euro za 1 tonę CO2. Tymczasem od miesięcy ceny uprawnień spadają i dziś wahają się w okolicach 9 euro.

Reklama

To wielki sukces unijnych urzędników – kpi prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej i sekretarz generalny Społecznej Rady ds. Narodowego Programu Redukcji Emisji przy ministrze gospodarki. Bo z jednej z najbardziej stabilnych gałęzi gospodarki, jaką od zawsze była energetyka, zrobili biznes kompletnie nieprzewidywalny. Takie otoczenie sprawia, że banki nie rwą się do finansowania inwestycji w energetyce – dodaje prof. Krzysztof Żmijewski.

Zdaniem Jana Pravdy, prezesa firmy brokerskiej Carbon Warehouse Int., europejski system handlu czekają trudne lata. Zgodnie z mapą drogową podjętą w Durbanie na ostatnim szczycie klimatycznym decyzje dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przez resztę świata będą zapadać dopiero w 2015 r., a w życie wejdą dopiero w 2020 r. USA, Chiny i Indie nie są zainteresowane ograniczaniem emisji.

To sprawia, że pojawia się coraz więcej głosów kontestujących zasadność systemu handlu emisjami – podkreśla Jan Pravda.