COVEC stoi na czele konsorcjum starającego się o kontrakt na rozbudowę Elektrowni Kozienice, ale gra w nim drugoplanową rolę. Koncern jest znany w Polsce z nieudanej realizacji A2 i konfliktu z rządem w sprawie wypłaty ponad 100 mln zł gwarancji bankowych. W konsorcjum rywalizującym o prawo do budowy bloku węglowego o mocy 1000 MW za 5 – 5,5 mld zł ma niespełna 2 proc. udziałów.
Rolę generalnego wykonawcy pełni China National Electric Engineering Corp. To poważna firma współpracująca z największymi producentami podzespołów do budowy elektrowni – mówi DGP Marek Frydrych, dyrektor zarządzający Sunningwell International Ltd, firmy doradczej reprezentującej w Polsce chińskie koncerny. Jak tłumaczy, na potrzeby rywalizacji o kozienicki kontrakt CNEEC zgromadził wokół siebie uznanych partnerów. Shanghai Boiler Works, należący do Holdingu Shanghai Electric, z którym niedawno Alstom podpisał list intencyjny dotyczący szerokiej współpracy, to jeden z największych producentów kotłów na 1000 MW – mówi Marek Frydrych. Inny kluczowy komponent do budowy bloku energetycznego – turbinę i generator – dostarczy niemiecki Siemens.
Po co więc do konsorcjum trafił COVEC? Rolą COVEC jest m.in. przygotowanie dokumentacji przetargowej. Na tym jego rola się kończy – mówi Marek Frydrych.
Nieoficjalnym powodem umieszczenia firmy w przetargu była „rekomendacja” chińskich notabli, którzy uznali, że udział COVEC dobrze zrobi energetycznym podbojom mało znanych w Europie firm z Chin. W 2010 r., kiedy ruszał przetarg w Kozienicach, nikt nie przypuszczał, że COVEC opuści plac budowy A2 w aurze skandalu.
Reklama
Eksperci oceniają, że chińskie konsorcjum ma szanse na wygranie przetargu i realizację inwestycji. Współpraca z Siemensem to dobre posunięcie – mówi prof. Władysław Mielczarski, współautor koncentracji polskiej elektroenergetyki.
Reklama
Udział Chińczyków w przetargu nie odstrasza konkurencji. Będziemy składać rozsądną ofertę, by wygrać przetarg – mówi Konrad Jaskóła, prezes Polimexu-Mostostalu, który do rywalizacji wystartował z Hitachi. Walkę zapowiada też Jakub Radulski, prezes Alstom Polska. Szefowie firm zapewniają jednak, że w Kozienicach nie dojdzie do wojny cenowej. Chcemy zwyciężyć, ale to nie znaczy, że skalkulujemy bardzo niską marżę, by w ten sposób walczyć o to zlecenie – mówi Jaskóła. To są zbyt duże kontrakty, które w przypadku ewentualnych niedoszacowań mogłyby mocno wstrząsnąć firmą – mówi.
Ale rozstrzygnięcie przetargu się oddala. Z powodu zmian w dokumentacji przetargowej koncerny poprosiły o przesunięcie terminu składania ofert z 9 marca na 25 kwietnia. Firmy zaapelowały o zmianę daty, bo elektrownia zażądała, by do budowy nowego bloku nie wykorzystano stali o symbolu T23 i T24. To materiał, który zastosowano w Niemczech. W trakcie próbnych rozruchów okazało się, że pękają spawy kotłów wykonanych z feralnej stali.