UE musi uważać, aby przez propozycje liberalizacji rynku energii nie pozostała nie tylko bez gazu, ale i bez infrastruktury przesyłowej - ostrzegł prezes Gazpromu Aleksiej Miller w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung". Europa potrzebuje ogromnych inwestycji w jej infrastrukturę energetyczną - także ze strony międzynarodowych inwestorów. Z uwagi na kryzys finansowy nie będzie to proste. Gazprom byłby gotowy (do inwestowania). Ale gdy przyjrzeć się dokładnie propozycjom Komisji Europejskiej dotyczącym jednolitego rynku, to chodzi tu raczej o jego odgrodzenie niż o otwarcie - ocenił Miller w wywiadzie opublikowanym w czwartek, krytykując unijny trzeci pakiet energetyczny.

Reklama

Komisja zapewne traktuje te reguły, jako środek nacisku wobec krajów eksporterów, jak Rosja. Ale: każda akcja wywołuje reakcję. Niektórzy w Rosji żądają, by pomyśleć w takim przypadku o środkach zapobiegawczych - dodał. Zdaniem Millera przynajmniej do rozważenia byłaby możliwość kroków prawnych wobec Brukseli. Zgodnie z przyjętym w 2009 r. unijnym trzecim pakietem energetycznym systemem przesyłowym gazu w krajach UE mają zarządzać niezależni operatorzy. Powinni oni zadbać o konkurencyjny dostęp do gazociągów. Pakiet wszedł w życie w lipcu, ale aż 18 krajów nie wdrożyło w pełni jego postanowień.

Gazprom krytykuje pakiet, który pozbawia rosyjski koncern kontroli nad sieciami przesyłowymi w krajach UE. Gazprom w dużej mierze jest inwestorem lub współinwestorem tych gazociągów i jest niechętny dostępowi do nich stron trzecich.

Bez gazociągu złoże gazu jest bezwartościowe. Próba oddzielenia jednego od drugiego świadczy o niewielkim poczuciu rzeczywistości i przeszkadza inwestycjom w europejską energetykę. UE musi uważać, by przez Komisję nie pozostała nie tylko bez gazu, ale też bez infrastruktury - ostrzegł Miller. Potwierdził, że Gazprom jest zainteresowany inwestowaniem w budowę elektrowni w Niemczech. "Chcemy nie tylko dostarczać gaz, ale też zaangażować się w produkcję energii elektrycznej" - powiedział.

Reklama

Szef rosyjskiego koncernu odpierał też zarzuty, że rosyjski gaz jest zbyt drogi. Cena gazu jest związana z koszykiem cen produktów ropy naftowej. Przez minione dziesięć lat ceny te rosły, tak jak w przypadku większości innych surowców. Nasz gaz nie jest za drogi. Przeciwnie: jest zbyt tani - ocenił Miller. Jego zdaniem przez następne 20 lat gaz pozostanie surowcem energetycznym, na który zapotrzebowanie będzie największe.

Nie sądzi on też, by cokolwiek zagrażało pozycji Rosji, jako czołowego producenta gazu ziemnego. Tak zwana rewolucja gazu łupkowego w USA przypomina mi raczej historię z fabryki snów w Hollywood - powiedział. Według prognoz Gazpromu, zużycie gazu w Europie będzie wzrastać, podczas gdy europejska produkcja tego surowca znacznie się zmniejszy.