We wspólnym komunikacie spółek 50hertz, Tennet, EnBW, Transportnetze i Amprion poinformowano, że rezerwy, które pozwalają na utrzymanie stabilnych dostaw energii elektrycznej, zostały w dużej mierze wyczerpane. Najtrudniejsza jest sytuacja na południu Niemiec, gdzie w zimowych miesiącach, gdy zużycie prądu w Niemczech drastycznie wzrasta, może zabraknąć 2 tys. megawatów energii elektrycznej. Związane jest to z przejściowym wyłączeniem czterech spośród sześciu elektrowni atomowych znajdujących się w Hesji i Badenii-Wirtembergii.

Reklama

Jak podaje dziennik "Die Welt", operatorzy sieci energetycznych rozważają przerwanie dostaw prądu do dużych odbiorców na południu Niemiec, jak np. zakłady przemysłowe. Ich zdaniem niedoborów tych nie wyrówna import energii elektrycznej z zagranicy, gdzie zimą zapotrzebowanie na prąd również wzrasta.

W zeszłym tygodniu operatorzy sieci energetycznych przedstawili swoją analizę sytuacji ministerstwu gospodarki w Berlinie. Niemiecki rząd pracuje obecnie nad nową koncepcją polityki energetycznej, dotyczącą m.in. wykorzystania energii atomowej i przyspieszenia rozwoju energetyki opartej na źródłach odnawialnych.

Po marcowej katastrofie w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima władze w Berlinie ogłosiły trzymiesięczne moratorium na wdrożenie kontrowersyjnej ustawy wydłużającej okres eksploatacji niemieckich reaktorów, zarządziły ich kontrole i nakazały przejściowe wyłączenie siedmiu najstarszych elektrowni jądrowych sprzed 1980 roku. Minister środowiska Norbert Roettgen zasygnalizował w zeszłym tygodniu, że po upływie moratorium co najmniej cztery z najstarszych siłowni pozostaną trwale wyłączone.

Reklama

W miniony weekend współrządząca Niemcami bawarska chadecja CSU opowiedziała się za rezygnacją z wykorzystania energii jądrowej do 2022 roku. Przychylnie o propozycji CSU wypowiedziała się kanclerz Niemiec Angela Merkel. Decyzja rządu w sprawie przyszłości niemieckich elektrowni atomowych zapaść ma 6 czerwca.