Zasada jest prosta - prowizje i koszt umowy kredytowej nie mogą przekroczyć pięciu procent pożyczonej sumy. Tej granicy nie można przekroczyć, niezależnie czy pieniądze dostajemy w oddziale, czy też przez pośrednika.

Reklama

Okazało się jednak że Santander obchodził prawo. Prezes UOKiK przeanalizowała umowy kredytowe, które przesłali zrozpaczeni klienci. Okazało się, że bank, zdaniem urzędu, naruszał prawo. Nie wliczał kosztów ponoszonych przez pośredników finansowych do całkowitego kosztu kredytu. Zamiast więc progu 5 proc. opłat, klienci musieli oddawać instytucji nawet 13 proc. pożyczonej sumy. Dlatego też prezes UOKiK nakazała skończyć z tymi praktykami i nałożyła karę 726 tys zł. Decyzja nie jest jednak prawomocna.