Jeszcze niedawno Carlos Santos Ferreira twierdził, że polskie Millennium ma dla Lizbony strategiczne znaczenie. Prawdopodobnie radykalnie zdania nie zmienił, bo BCP nie chce pozbywać się wszystkich udziałów w Millennium, jednak musiał zmodyfikować swoje stanowisko. Zmusiły go do tego finansowe problemy BCP.
Sprzedaż większościowego udziału w należącym do nich Banku Millennium ma pomóc centrali w szybkim podniesieniu bazy kapitałowej, czego zażądał od nich niedawno portugalski regulator.

Sprzeczka założycieli

Ferreira, wykształcony na uniwersytecie w Lizbonie prawnik, jest jednym z najbardziej doświadczonych portugalskich bankowców. Uchodzi przede wszystkim za zręcznego dyplomatę, który potrafi pogodzić i skłonić do zajęcia wspólnego stanowiska nawet najbardziej skłóconych akcjonariuszy.
Reklama
Dowiódł tego, przejmując władzę w BCP równo trzy lata temu, gdy ten największy portugalski bank prywatny przeżywał najgłębszy kryzys w swojej 25-letniej historii.
Reklama
Przychodził jako trzeci prezes nominowany w ciągu ledwie kilku miesięcy, co było efektem bezpardonowej walki o władzę pomiędzy ojcem założycielem banku Jorge Jardimem Goncalvesem a byłym prezesem Paulo Texeirą Pinto.
Obaj panowie byli przez lata świetnym tandemem, posprzeczali się jednak o strategię banku i nieudaną operację przejęcia lokalnego rywala Banco BPI. Do gry włączyli się też mniejsi akcjonariusze. Na światło dzienne wyszło przy okazji wiele finansowych nieprawidłowości. Goncalves został na przykład oskarżony o udzielanie nielegalnych pożyczek swojemu synowi, co ostatecznie zepsuło atmosferę wokół BCP.

Nominat Socratesa

Sytuację opanował dopiero portugalski bank centralny, który wezwał strony do rozejmu i zaproponował, by bankiem pokierował ktoś z zewnątrz.
Tym kimś był właśnie Carlos Santos Ferreira, który przez kilka poprzednich lat robił porządek w państwowym Caixa Geral de Depositos (CGD).
Media i kontrkandydaci do fotela prezesa BCP narzekali wprawdzie, że Ferreira jest politycznym nominatem rządzącego premiera Jose Socratesa, akcjonariuszom jednak nowy rozjemca bardzo się spodobał, a wokół banku na pewien czas zagościł spokój.

WikiLeaks w akcji

Po raz kolejny Ferreira znalazł się w opałach pod koniec ubiegłego roku.
Wówczas hiszpański dziennik „El Pais” opublikował tekst oparty na informacjach portalu WikiLeaks, w którym zarzucano BCP zawarcie sekretnego układu z amerykańskim departamentem stanu. W zamian za możliwość robienia interesów w Iranie bez narażania się na zarzut omijania sankcji UE i ONZ Ferreira miał obiecać Amerykanom (za cichym przyzwoleniem rządu w Lizbonie) przekazywanie informacji na temat ich irańskich klientów. Centrala banku zdecydowanie zaprzeczyła tym doniesieniom.
Jakby tego było mało, prezes musi też regularnie przekonywać portugalską opinię publiczną, że największy prywatny portugalski bank znajduje się w dobrej kondycji finansowej i nie ma problemów z płynnością. Niedawna sprzedaż interesów w Turcji i USA, a także planowane zarobienie na polskim Millennium ma pomóc w osiągnięciu tego celu.