Kiedy ludzie przychodzą do mnie po raz pierwszy, spodziewają się, że będę siedzieć w ciemnym pomieszczeniu, naprzeciwko kryształowej kuli, dziwnie ubrana – śmieje się Małgorzata Trzaskoma. Codziennie ma wiele okazji do tego, by wprawić ludzi w osłupienie. Przychodzą do niej po rady, odpowiedzi na trudne pytania, dobre słowo. Za 45-minutowe spotkanie płacą 180 złotych.
Małgorzata jest współczesną wróżką. W swoim fachu pracuje od 20 lat. Do tego prowadzi autorski program w telewizji tematycznej Ezo TV. Polsat wyprodukował 13 odcinków serialu „Przeznaczenie”, w którym Trzaskoma zagrała samą siebie – jasnowidzkę pomagającą policjantce rozwiązywać skomplikowane zagadki kryminalne. Wróżka przyjmuje klientów na sesje w domu, w jasnym pomieszczeniu, ubrana schludnie. Przyznaje, że to praca jak każda inna – odprowadza podatki, składki ZUS, wystawia faktury. Jej firma działa w prężnie rozwijającej się branży, która według badań CBOS generuje rocznie 2 mld zł przychodu. To o pół miliarda więcej niż to, co wydajemy rocznie na pensje dla wszystkich samorządowców, i ponad połowa kwoty, którą co rok przeznaczamy na leczenie u dentysty.

Miliardy na wróżki

Wróżek i jasnowidzów jest coraz więcej. – Jeszcze dziesięć lat temu było ich może ok. 2 tysięcy – mówi Anna Kempisty, wróżka z kilkunastoletnim doświadczeniem. Obecnie działa w Polsce ok. 15 tys. firm zajmujących się przepowiadaniem przyszłości. Branża ezoteryczna szacuje, że liczba wróżek i jasnowidzów (z uwzględnieniem szarej strefy) przekroczyła 100 tys. osób.
Reklama
Wróżbiarstwo jest jedną z nielicznych branż, którym globalny kryzys finansowy nie tylko nie zaszkodził, ale nawet pomógł. Co prawda ubyło zamówień od firm organizujących imprezy integracyjne, na które za ok. 1000 zł wynajmowano jasnowidza do czytania gościom z ręki lub wróżenia im z kart. Jednak spowodowało to, że coraz więcej osób decyduje się na indywidualne wizyty, w tym biznesmeni i inwestorzy, którzy bardziej ufają intuicji wróżbity niż notowaniom giełdowym. Pieniądze na przepowiednie wydają nawet osoby, które borykają się z kłopotami finansowymi. – Rekordzistą był klient, który wziął aż osiem kredytów, jeden spłacał drugim. Przychodząc na sesję, chciał wiedzieć, czy i jak uda mu się je uregulować – opowiada Anna Kempisty. Za półgodzinne spotkanie inkasuje 100 zł, za godzinne – 200 zł.
Reklama
Cena, choć wysoka, nie działa odstraszająco. Tym bardziej że do wizyt u jasnowidzów i astrologów przyznają się znane osoby, m.in. biznesmen Ryszard Krauze, reżyser filmowy Jerzy Hoffman czy aktorka Grażyna Wolszczak (zaprzyjaźniona ze znaną wróżką Aidą). Po porady i przepowiednie przychodzą wszyscy, bez względu na wiek czy zawód – od prostych ludzi po bankowców, polityków, a nawet pracowników naukowych. – Są sędziowie i prokuratorzy pytający o wyniki spraw, które prowadzą – mówi Małgorzata Trzaskoma. Do Anny Kempisty nierzadko zaglądają lekarze, którzy pytają ją o... swój stan zdrowia. Wróżki przyznają, że codziennie otrzymują telefony i e-maile od zainteresowanych z całego świata, m.in. ze Stanów Zjednoczonych, z Australii i Skandynawii. Najbardziej renomowane pozyskują nowych klientów z polecenia, bardzo rzadko korzystają z ogłoszeń czy reklam.
Biznes wróżbiarski to nie tylko pieniądze, jakie płacimy za przepowiednie, ale także system szkoleń przygotowujący do pracy w tej branży. Trzymiesięczny kurs w Warszawskiej Szkole Astrologii kosztuje 1200 zł. Kończy się wewnętrznym egzaminem, po którego zaliczeniu uczestnik otrzymuje dyplom. Rocznie podobne szkolenia kończy co najmniej kilkaset osób. W całej Polsce organizowane są też intensywne kursy tarota i astrologii – ceny weekendowego szkolenia wahają się w granicach 400 – 500 zł. – Teraz na topie są tzw. kursy anioła, na których ludzie uczą się o aniołach i nawiązywaniu kontaktu z nimi – opowiada Iza Podlaska z Warszawskiej Szkoły Astrologii z nutką ironii w głosie. – Ceny sięgają tysiąca złotych za weekend – dodaje zupełnie poważnie. Jednak aby stać się zawodową wróżką, nie wystarczy jeden dyplom i weekend spędzony na kursie astrologii pod okiem profesjonalistów. Potrzebna jest wieloletnia praktyka. – Na kursy i szkolenia w ciągu kilku lat wydałam prawie 10 tys. zł – opowiada jedna z jasnowidzek.



Z tarotem w XXI wiek

Branża ezoteryczna, mimo że na pierwszy rzut oka stroniąca od nowoczesnych technologii, gwałtowny rozwój zawdzięcza właśnie im. Wróżby na odległość to dziś podstawa działalności indywidualnych wróżbitów i wielu firm, zatrudniających nawet od 30 do 50 osób. Oprócz rozmowy telefonicznej możliwa jest konsultacja przez e-maila, SMS czy komunikatory internetowe (Gadu-Gadu, Skype). Jedna z największych internetowych firm WróżbyOnline.pl oferuje wszystkie wymienione formy kontaktu. Po założeniu profilu na stronie mamy możliwość doładowania punktów, które potem będziemy wykorzystywać na konsultacje i porady ekspertów tarota i astrologii. Tak więc minuta rozmowy przez telefon np. z ekspertem Anubisem kosztuje 480 punktów (4,80 zł). Jednak przed podjęciem decyzji, z kim chcemy porozmawiać, warto przeczytać komentarze użytkowników oceniających pracę ekspertów. Ceny SMS-a, w zależności od liczby punktów, wahają się od 3 do 25 zł. Opłaty można dokonać, przelewając pieniądze na konto lub za pomocą internetowych systemów płatności. Minimalna wartość przelewu to 10 zł, górnego limitu brak. Z branżowych szacunków wynika, że w dobrze prosperującej firmie ezoterycznej przy 4 – 5 godzinach pracy dziennie, miesięczne wynagrodzenie wynosi powyżej 2 tys. zł.
Niektóre usługi można wylicytować na internetowych aukcjach. Tarociści zachęcają na nich do wykupienia możliwości zadania im kilku pytań w cenie średnio 30 zł. Klient otrzyma przepowiednie w kilkanaście godzin po dokonaniu przelewu. Jasnowidze zaznaczają, że przepowiadanie przyszłości na odległość w niczym nie ustępuje sesji twarzą w twarz. Jeśli klient poda niezbędne dane, stanowiące punkt zaczepienia dla wróżbity – np. datę urodzenia i imię – oraz dokładnie opisze swój problem, wróżenie odbędzie się zdalnie, zaś klient zostanie poinformowany o jego wyniku.
Na Zachodzie wróżbiarstwo staje się coraz bardziej popularne, głównie za sprawą kryzysu, który spotęgował w tamtejszych społeczeństwach strach o sytuację materialną i kondycję psychiczną. Z badań Pew Research Center wynika, że ponad 15 proc. Amerykanów przyznaje się do regularnego odwiedzania wróżek. To szacunkowo o 5 – 6 proc. więcej niż przed kryzysem. Godzinna wizyta kosztuje nawet 100 dol.
– Nowoczesne media przybliżyły zwykłego człowieka do tematyki ezoterycznej, która staje się mniej tajemnicza – uważa Anna Kempisty. Sugeruje, że to jeden z głównych powodów, dla których rynek takich usług będzie się powiększać. Jednak na razie trudno to jednoznacznie przewidzieć.