– Bankier musi lubić ludzi – mówi Cezary Smorszczewski, wiceprezes Alior Banku. Chwali się, że do dzisiaj pamięta imiona i nazwiska osób, które pracowały w banku w momencie jego startu. Ich zdjęcia – prawie osiemset – wiszą dzisiaj na ścianie jednej z sal konferencyjnych w siedzibie banku.
Zanim trafił do Alior Banku, Smorszczewski był wiceprezesem zarządu PKN Orlen, gdzie został sprowadzony z banku Pekao przez Igora Chalupca. Kiedy odchodził z banku, był jego wiceprezesem odpowiedzialnym za detal. Wcześniej był m.in. zastępcą dyrektora departamentu rynków kapitałowych, dyrektora departamentu finansowania przedsiębiorstw, dyrektora wykonawczego odpowiedzialnego za bankowość korporacyjną i międzynarodową.
Osoby, które wtedy z nim współpracowały, wspominają, że był wymagający. – Prezes Smorszczewski jest wysokiej klasy menedżerem i kreatorem nowych idei. Jak wulkan lawą, zalewa otoczenie swoimi pomysłami – mówi Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, który również pracował w Pekao.
Smorszczewski pochodzi z Białostocczyzny, ale przez wiele lat mieszkał na warszawskiej Pradze. Jest absolwentem prawa na Uniwersytecie Warszawskim i wydziału Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej. – Prawo było moim konikiem, na politechnice było już trochę nudniej – mówi.
Reklama
O tym, że zbudowanie banku od zera może być wyzwaniem życia, pomyślał podczas jednego ze spotkań z Wojciechem Sobierajem wiosną 2006 roku.
Reklama
Ponieważ obydwaj pracowali wtedy w innych instytucjach, szukaniem partnera, który sfinansowałby ten projekt, zajmowali się w weekendy. W sumie przeprowadzili rozmowy z 70 funduszami. Ostatecznie pieniądze wyłożyła grupa Carlo Tassara.



Zanim zaczął tworzyć nowy bank, mówiło się o nim, że nosi najlepsze krawaty w mieście. Od kiedy pracuje w Alior Banku, chodzi bez krawata.
W życiu przeprowadził skutecznie niejedno przejęcie, ostatnio negocjował zakup przez Alior Bank portfela kredytowego od Banku HSBC. Gdyby dzisiaj miał zająć się przejęciem kolejnego banku, zapewne wiedziałby, jaką strategię obrać. Wyzwaniem zawodowym był dla niego zakup rafinerii w Możejkach. Tuż po zawarciu tej transakcji była ona uznawana za sukces, obecnie jednak litewska firma coraz mocniej ciąży Orlenowi. PKN jest bliski pozbycia się Możejek.
Smorszczewski mówi, że o sukcesie przejęcia decydują zawsze trzy czynniki – cena, program skutecznej integracji spółek i dobór ludzi, którzy się tym zajmą oraz skuteczne wykorzystanie efektu synergii. – Dwie pierwsze rzeczy mogliśmy zrobić, dokonanie trzeciej nie było nam dane. A rozliczać można tylko z wykonania całości – podsumowuje.
Przejęcia – według Smorszczewskiego – to jeden ze sposobów na przyspieszenie rozwoju biznesu. – Każde przedsiębiorstwo tak postępuje, więc dlaczego Alior Bank miałby nie rozważać tej możliwości – mówi Smorszczewski.
Póki co rozbudowuje pakiety dołączone do kont i wprowadza nowinki technologiczne takie jak karty pay pass czy aplikacje do bankowości elektronicznej na iPhone’a.
Chociaż jego plany zawodowe skupiają się na razie na Alior Banku, to nie ukrywa, że angażuje się również w inne biznesy. Ostatnio zainwestował w nową restaurację w stolicy.
W wolnym czasie gra w tenisa. Jego słabością są szybkie samochody, jeździ obecnie sportowym BMW.