Nadgorliwi urzędnicy likwidują przedszkolne piaskownice w obawie przed kontrolami sanepidu i kosztami - informuje "Metro".Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak zebrał dane z 400 przedszkoli. Piaskownic nie ma już w 10 proc. z nich, a w szkołach podstawowych z oddziałami przedszkolnymi - aż w 77 proc.

Reklama

Dyrektorzy przedszkoli skarżą się na wysokie koszty badań laboratoryjnych pod kątem zanieczyszczeń piasku, a gminy planują z tych powodów likwidacje kolejnych piaskownic.

"Zupełnie niesłusznie. Nie ma norm, wymagań i atestów na piasek w piaskownicach. Nie ma przecież piasku sterylnego. Niektóre powiatowe inspektoraty sanepidu, aby sobie dorobić prowadzą badania na własną rękę, my ich nie autoryzujemy i nie pochwalamy. Piasek może być nawet rzeczny, chodzi tylko o to, żeby był czysty. Należy go wymieniać 2-4 razy w ciągu roku. A piaskownice przykryć na noc i na czas, kiedy nie jest używana, tak by nie znalazły się w niej śmieci i odchody zwierząt" - powiedział gazecie zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Orgelbrand.

On to, razem z Rzecznikiem Praw Dziecka Markiem Michalakiem, chcą zwrócić się do Ministerstwa Edukacji, aby nałożyło obowiązek posiadania piaskownicy w każdym przedszkolu.