Dzięki umowie powstanie gigantyczna firma, która najpierw wytyczy trasę tłoczenia ropy znad Morza Kaspijskiego do Polski, a później zbuduje rurociąg do rafinerii w Płocku i Gdańsku.
Nowa nitka ropociągu zostanie położona tylko na odcinku łączącym Ukrainę z Polską. A to dlatego, że Ukraina ma już naftowe połączenie z nadkaspijskimi państwami. Azerbejdżan i Gruzja mogą bowiem wysyłać surowiec rurami do swoich portów nad Morzem Czarnym, a stamtąd tankowcami do ukraińskiego portu w Odessie.
"Rzeczpospolita" twierdzi, że zakończyły się już rozmowy między wymienionymi państwami zainteresowanymi budową rury na terytorium Polski i Ukrainy. Wszystkie zgadzają się co do tego, że przesył kaspijskiej ropy do Europy Centralnej może być opłacalny. Ale przede wszystkim uniezależni niektóre państwa - w tym Polskę, Ukrainę i Litwę - od rosyjskich dostaw.
Na razie powstała polsko-ukraińska firma o nazwie Sarmatia. To do niej mają przystąpić firmy z Azerbejdżanu, Gruzji i Litwy. Zdaniem "Rzeczpospolitej" stanie się to jeszcze w tym miesiącu.
Koszt budowy ropociągu łączącego Ukrainę z Polską szacuje się na minimum pół miliarda dolarów.
Jeszcze w tym miesiącu zostanie podpisana międzynarodowa umowa, dzięki której za kilka lat do Polski popłynie ropa znad Morza Kaspijskiego. Będzie to wielka umowa między odbiorcami ropy (czyli Polską i Ukrainą) i dostawcami (Azerbejdżanem i Gruzją). Do spółki przystąpi też Litwa, która - tak jak Polska - chce uniezależnić się od Rosji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama