Gilowskiej najbardziej zależy na zmniejszeniu tzw. klina podatkowego, czyli na obniżeniu tych wszystkich podatków, które ponosi pracodawca zatrudniający pracownika. Dziś ten klin wynosi prawie tyle, ile wynosi pensja netto pracownika (prawie 80 proc. pensji). To - zdaniem Gilowskiej - hamuje wzrost gospodarczy i powoduje w Polsce bezrobocie.
"Jeżeli Sejm nie przegłosuje redukcji klina podatkowego, zastanowię się nad dalszymi decyzjami" - powiedziała w programie "Kropka nad i" Moniki Olejnik. "Ale mam nadzieję, że Sejm zechce to uchwalić" - dodała Gilowska.
Na dwoje babka wróżyła. Wielu posłów uważa, że Polski nie stać na tak radykalną obniżkę podatków, jaką proponuje Gilowska. Wicepremier chce np. obniżyć składkę rentową z 13 proc. aż do 6 proc. I to w ciągu roku. Kosztowałoby to budżet państwa kilkanaście mld zł. Dlatego przeciwny obniżce był np. minister edukacji Roman Giertych, bo chciał mieć pieniądze na podwyżki dla nauczycieli. Inni ministrowie chcieli tych pieniędzy na podwyżki dla np. lekarzy.
"Mamy bardzo dużo kłopotów, ponieważ urzędnicy resortów stawiają poważny opór, dlatego że wszyscy się przyzwyczaili do takiego stanu, jaki odziedziczyliśmy po poprzednim systemie" - skomentowała to Gilowska.
"Będę się musiała dobrze zastanowić, co dalej" - powiedziała w TVN24 szefowa resortu finansów Zyta Gilowska. Ostrzegła w ten sposób polityków, że jeśli Sejm nie zgodzi się na jej reformę podatkową, to odejdzie z rządu. Tymczasem Sejm może się na reformę Gilowskiej nie zgodzić, bo byłaby ona dla budżetu bardzo kosztowna.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama