Fragment rurociągu "Przyjaźń", którym tłoczona była ropa dla Rafinerii Możejki, został zamknięty w lipcu ubiegłego roku. Rosjanie z kopyta mieli wtedy wziąć się za jego naprawę. Ale kiedy okazało się, że rafinerię przejmują Polacy - uznali, że awaria rozrosła się nagle do takich rozmiarów, iż jej szybkie usunięcie nie jest możliwe. I natychmiast zakręcili kurki.
Szef komisji ds. energetyki w Dumie Państwowej Walerij Jaziew poinformował właśnie, że w ropociągu wykryto aż 7 tys. usterek. Ich naprawa jest niezwykle skomplikowana i musiałaby potrwać co najmniej dwa lata. Wcześniej mówiło się o kilku miesiącach.
Jakie dokładnie to usterki? Tego oczywiście nie wiadomo. Najważniejsze jest to, co Rosjanie na razie mówią po cichu: że koszy prac mogą być kompletnie nieopłacalne. Czyli - że remontu wcale przeprowadzać nie zamierzają.
To oznacza, że Litwa zostanie bez ropociągu. I będzie musiała już zawsze kupować droższy surowiec, który przypływa do jej portów albo przyjeżdża drogą lądową. Możejki na szczęście budują własny rurociąg, by uniezależnić się od rosyjskiego dostawcy.
Rafineria Możejki najprawdopodobniej będzie musiała radzić sobie bez rosyjskiego ropociągu. Moskwa ma już plan jego naprawy, ale remont musiałby trwać dwa lata. I właściciele wielkiej rury coraz częściej mówią, że to się nie opłaca.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama