Indie cieszą się złą sławą dlatego, że mają słabą infrastrukturę lotniczą. Na zapchanych lotniskach jednorazowa obsługa 800 pasażerów A380 będzie więc koszmarem. "Istniejące terminale i tak są już mocno zatłoczone" - tłumaczy Vijay Mathur, ekspert w sprawach indyjskiej branży lotniczej.

Statystyki mówią o 51 mln pasażerów rocznie. W ciągu najbliższych pięciu lat liczba ta ma wzrosnąć o jedną czwartą. Większość lotów już dziś jest mocno opóźniona. Sytuacja ma się poprawić w ciągu 10 lat. Rząd Indii ma wydać na nowe lotniska prawie 10 mld dolarów.

"Wiemy o zaniedbaniach, ale czujemy, że w niedługim czasie nadgonimy resztę świata" - zapewnia minister ds. lotnictwa cywilnego Preaful Patel. Eksperci śmieją się z jego optymizmu. W Indiach działa dziesięć linii lotniczych, które w ostatnich miesiącach zamówiły w sumie kilkaset samolotów. Tłok na lotniskach jest nieunikniony.



Reklama