Paul Wolfowitz, wcześniej z-ca sekretarza obrony USA, zaczął szefować Bankiem Światowym dwa lata temu. Już wtedy jego romans z Libijką Shazą Rizą, która też pracowała w tej instytucji, rozkwitał w najlepsze.

Wtedy załatwił swojej narzeczonej awans i podwyżkę - znaczną - jej pensja z 10 tys. dolarów miesięcznie (ok. 30 tys. zł) podskoczyła do 15 tys. zł (ok. 45 tys. zł). To oczywiście oburzyło pracowników banku. I złożyli przeciw niemu skargę do Rady Dyrektorów instytucji.

Reklama

Decyzja miała zapaść dziś, ale zarząd Banku Światowego ją odroczył. Obiecuje jednak, że nie na długo.

Wczoraj Wolfowitz tłumaczył się przed nimi z zarzutu o protekcję. I co? Przeprosił, ale nie do końca. "Popełniłem błąd, angażując się w negocjacje na temat transferu i wynagrodzenia dla swojej partnerki. Przepraszam za swoje zachowanie. Ale do winy za kumoterstwo się nie poczuwam" - oświadczył Wolfowitz. Dlatego nie chciał się zdeklarować, czy poda się do dymisji.

Reklama