W raporcie Rosjanie przyznają, że Polacy poczynili pewne postępy w zaprowadzaniu porządków w swoich masarniach i magazynach mięsnych. Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzor) wymieniła tu m.in. zamknięcie niespełniającego rosyjskich norm przedsiębiorstwa TOL POL. Embargo jednak nadal podtrzymuje, bo rzekomo w Polsce są niedociągnięcia w kontroli składowania mięsa wołowego. Dlatego proponuje przeprowadzenie kolejnej unijno-rosyjskiej inspekcji w Polsce.
Philip Tod z unijnej komisji ds. zdrowia powiedział, że Komisja Europejska ocenia ten raport jako "pozytywny". "Jesteśmy dość usatysfakcjonowani, bo Rosjanie sami przyznają, że polskie władze podjęły działania w odpowiedzi na ich uwagi z przeprowadzonych inspekcji rosyjskich" - wyjaśniał.
Jednak w języku dyplomacji mówienie o tym, że jest się "dość usatysfakcjonowanym" wcale nie oznacza pełnej satysfakcji. Wprost przeciwnie. Bruksela nie chce kolejnej inspekcji i przeciągania w czasie rosyjsko-polskiego konfliktu mięsnego. Bardzo zależy jej na zniesieniu embarga na polskie mięso. Dlaczego? Bo tylko wtedy Warszawa zgodzi się na rozpoczęcie negocjacji między Unią Europejską a Rosją w sprawie nowej umowy o partnerstwie i współpracy.
Komisja Europejska przeliczyła się, myśląc, że rosyjskie embargo na polskie mięso zostanie szybko zniesione. Bruksela myślała, że po przeprowadzeniu w lutym unijno-rosyjskiej inspekcji naszych zakładów mięsnych wszystko wróci do normy. Właśnie otrzymała od Rosjan raport pokontrolny, w którym sugerują, że trzeba przeprowadzić jeszcze jedną kontrolę.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama