Gazociąg Północny, którego budowa ma rozpocząć się w przyszłym roku, spowoduje, że rosyjski gaz popłynie do Niemiec z pominięciem Polski i innych krajów tranzytowych. Polski rząd przekonuje, że oprócz strat materialnych, naszym wodom grozi znacznie zanieczyszczenie. Wystarczy, że wiertła budowniczych uszkodzą zatopione w czasie II wojny światowej składy broni chemicznej i klęska gotowa. Najbardziej może ucierpieć Zatoka Pomorska i Ławica Słupska - tereny chronione unijnym programem Natura 2000.
Unia na te argumenty jest głucha. Komisja Europejska powiedziała, że niemiecko-rosyjska inwestycja wcale nie przechodzi przez obszar programu Natura 2000. Dlatego też Komisja nie ma zamiaru w ogóle przeprowadzać osobnej analizy wpływu tej budowy na środowisko.
Co dziwniejsze, komisarz ds. energii UE powiedział, że Komisja poczeka na analizy inwestora, czyli rosyjsko-niemieckiego konsorcjum Nord Stream.
O tym, że unijni komisarze sprzyjają tej budowie mogą też świadczyć słowa przewodniczącego KE, Jose Barosso. Uważa on, że projekt będzie "mile widziany".
Urzędnicy w Brukseli kibicują budowie rosyjsko-niemieckiego gazociągu na dnie Bałtyku, który uderzy w Polskie interesy i może zanieczyścić środowisko naturalne. Komisja Europejska stwierdziła, że nie widzi w Gazociągu Północnym zagrożenia dla natury, a przewodniczący KE powiedział nawet, że gazociąg będzie "mile widziany".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama