"Benzyna zdrożała, bo wzrosły ceny ropy na światowych rynkach" - tłumaczy "Faktowi" Urszula Cieślak, ekspert paliwowy z biura Reflex. To się przekłada na ceny benzyny na stacjach. Ale to niejedyny powód. Dogoniła nas też podwyżka akcyzy na benzynę, którą zafundowała nam od stycznia minister finansów Zyta Gilowska.
Dopóki na światowych rynkach ropa była tania, to i nasi kierowcy nie odczuwali podwyżki akcyzy o 25 groszy. Wystarczyło jednak, by baryłka ropy podrożała od połowy stycznia z 51 dol. do 63 dol. w marcu, by ceny zaczęły się dramatycznie piąć w górę. Czy rzeczywiście musi być tak drogo? "Gdyby nie podwyżka akcyzy, benzyna kosztowałaby teraz nawet 3,75 zł za litr" - dodaje Urszula Cieślak.
Podwyżki cen benzyny niestety pociągną za sobą inne. Najbardziej podrożeją te artykuły, w których produkcji i dystrybucji dużą część stanowią koszty transportu czy samej ropy.
Już dziś na niektórych stacjach litr paliwa kosztuje 4,25 zł. A będzie jeszcze gorzej. W maju jego cena skoczy do 4,5 zł. Kierowcy będą musieli dużo głębiej sięgać do kieszeni. Jeżdżenie samochodem ze zwykłej, codziennej konieczności, powoli zaczyna być luksusem dostępnym tylko dla wybranych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama