"Biedny pan premier Belka. Wymyślił sobie podatek od przychodów kapitałowych, na dokładkę wysoki, zryczałtowany i przeszedł do historii. To nie jest podatek jakoś wybitnie korzystny dla budżetu, ale mnóstwo ludzi do niego przywykło" - mówi Gilowska.

Reklama

Oznajmiła wprost: Podatek będzie zlikwidowany w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat. To oznacza, że nie będziemy musieli już płacić państwu haraczu od oszczędności zgromadzonych na koncie czy zysków z lokat albo inwestycji.

Ta informacja ma szczególne znaczenie dla tych, którzy na czarną godzinę odkładają co miesiąc na lokacie określoną kwotę. Bo jeśli na ten cel przeznaczamy 100 zł miesięcznie, po 30 latach uzbierałoby się nam 98 tys. zł (przy stopie zwrotu 6 proc.). 62 tys. zł z tej kwoty to pieniądze, jakie zarobiliśmy na naszych oszczędnościach. I powinniśmy od nich zapłacić 19 procent, czyli aż 11 780 zł.

Niestety, likwidacja podatku Belki wcale nie musi oznaczać, że od tego, co oszczędziliśmy, nie zapłacimy ani grosza. Unia Europejska może przyjąć dyrektywę zobowiązującą wszystkie jej kraje członkowskie do wprowadzenia jakiejś formy opodatkowania pieniędzy odłożonych przez ich mieszkańców.

Reklama