"Unia Europejska trwoni pieniądze. Źle rozdaje je m.in. jako dopłaty dla rolników czy samorządów. Nie umie ich skutecznie rozliczyć, a przez to traci panowanie nad swoimi finansami" - stwierdził Hubert Weber, przewodniczący Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, kontrolującego unijny budżet.

Reklama

W Unii zawrzało. Po raz pierwszy ktoś zarzucił jej niegospodarność. Bo do tej pory to właśnie ona uznawana była za wzorową gospodynię, która tonem nieznoszącym sprzeciwu uczy wszystkie swe państwa, jak oszczędzać i inwestować. Jak dobra matka - w nagrodę daje dopłaty na budowę dróg, fabryk, rozwój szkół czy małych przedsiębiorstw. Ale kiedy ktoś jej nie posłucha, dowali mu bez mrugnięcia okiem ogromną karę.

Nic dziwnego, że teraz zażarcie broni swej pozycji. "Kiedy bada się jedynie jakiś wycinek transakcji, zawsze znajdzie się błędy, w każdej organizacji. To system, wedle jakiego liczy ETO, jest zły" - odpowiada Siim Kallas z Komisji Europejskiej, odpowiedzialny za sprawy administracyjne.

Reklama

Tyle tylko że z tych kłótni niewiele wynika, bo ETO nie może na Unię żadnej kary nałożyć. Może tylko nakrzyczeć. I nakazać zmianę przepisów, np. dotyczących przyznawania dopłat. Na razie tego nie zrobił. I dobrze, bo gdyby tak się stało, wiele państw, także Polska, mogłoby dostać z UE mniej pieniędzy. Albo, co gorsza, musiałoby oddać te, które źle wydało.