Wczoraj Sejm przyjął 76 senackich poprawek modyfikujących wydatki państwa. Wśród nich jest m.in. wypłata jednorazowych dodatków dla emerytów i rencistów (150-330 zł). Minister finansów Zyta Gilowska wyjaśniła posłom, że w tym roku ze względu na niską inflację nie była możliwa waloryzacja emerytur i takie dodatki to jedyna łaskawość budżetu, na którą mogą liczyć emeryci.
"Nie ma możliwości prawnej, by jednocześnie przeprowadzać zarówno waloryzację, jak i jednorazowe dodatki" - studziła Gilowska ambicje posłów pragnących dogodzić emerytom.
Posłowie poparli też 5-proc. podwyżki wynagrodzeń nauczycieli, od 58 do 104 zł. Zapisali też w ustawie dodatkowe 200 mln zł dla wyższych uczelni na pomoce naukowe i wyposażenie laboratoriów. Ale uczelnie dostaną te pieniądze tylko wtedy, gdy aparatowi skarbowemu uda się do końca sierpnia zebrać około dwóch trzecich wszystkich planowanych wpływów z VAT.
Jednak przyjęte wczoraj poprawki nie zmieniły ogólnej struktury budżetu. Większość jego wydatków (ustalonych na poziomie 257,3 mld zł ) ma zostać sfinansowana z podatków. Budżet najwięcej zbierze z tytułu VAT (92,2 mld zł), a także akcyzy (ponad 45 mld zł). Z płaconego przez większość z nas PIT w kasie państwa znajdzie się "tylko" 31,6 mld zł. W sumie dochody budżetu mają wynieść 227,3 mld zł.
Budżet czeka już tylko na prezydencki podpis. Rewolucji jednak nie ma - nadal gigantyczne wydatki socjalne będą możliwe dzięki łupieniu uczciwych podatników. Dopłaty do systemu obowiązkowych ubezpieczeń społecznych wyniosą 52 mld zł, czyli prawie jedną piątą wydatków państwa - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama