Widmo strajku generalnego pocztowców wciąż wisi w powietrzu. Bo właśnie zaczęła się kolejna runda rozmów przedstawicieli związku zawodowego listonoszy z dyrekcją Poczty Polskiej.

Cały czas chodzi o pieniądze. Doręczyciele żądają większych podwyżek, niż skłonna jest im dać dyrekcja. Jeśli nie uda im się dogadać, spełni się najczarniejszy scenariusz: urzędy pocztowe w całym kraju będą zamknięte na cztery spusty, a listonosze nie przyniosą nam nawet emerytury czy renty. Na razie akcja protestacyjna jest zawieszona, bo wszyscy czekają na wynik negocjacji. Jeśli rozmowy nie pójdą po myśli związkowców, zacznie się strajk.

Reklama

Negocjacje doręczycieli z szefami Poczty Polskiej trwają już równy miesiąc. Uczestniczy w nich dwóch mediatorów, którzy ze wszystkich sił starają się załagodzić konflikt. Ale trudno to uczynić, kiedy chodzi o pieniądze - to jedyny z kilkunastu postulatów doręczycieli, o który toczą swój bój z szefostwem.