W fińskim mieście Lahti obradują przedstawiciele 25 unijnych państw. Radzą nad tzw. bezpieczeństwem energetycznym Europy, czyli jak zapewnić sobie wystarczająco dużo gazy i ropy, by starczyło i dla zwykłych mieszkańców, i dla przedsiębiorstw.

Negocjacje są niezwykle skomplikowane. Bo choć wszystkim zależy na tym, by energii mieć pod dostatkiem, nie można się dogadać, od kogo i na jakich warunkach ją brać.

Reklama

Polska

Jesteśmy skazani na gaz z Rosji. Bo w 1996 r. rząd Włodzimierza Cimoszewicza podpisał kontrakt na następnych 25 lat. I gwarantuje w nim płacenie z góry za 12,5 mld metrów sześciennych. Co rok - tyle, ile dziś go zużywamy ze Wschodu.

Reklama

Rozmawia z Norwegią o dostawach, ale ta nie chce z nami współpracować. Podyktowała wysokie ceny. Nie ma gazociągu, więc trzeba by wozić gaz statkami, a to trwa i kosztuje. Rozmowy raczej skazane są na niepowodzenie - Norwegia nie traktuje nas serio. Bo w 2001 r. podpisaliśmy z nią kontrakt i zerwaliśmy w 2003 r. A rok później rząd Leszka Millera podpisał aneks do umowy z Rosją zwiększając dostawy.

Próbujemy pokazać Rosji, negocjując warunki cen gazu na przyszły rok, że potrafimy się choć częściowo bez niej obejść. Kupiliśmy właśnie milion baryłek ropy od Kuwejtu. Ale jest o wiele droższa niż ta ze Wschodu. I jest jej za mało, by wywrzeć wrażenie na Putinie.

Niemcy

Reklama

Budują z Rosją Gazociąg Północny. W sumie wyłożą na to 2 mld dolarów, ale w zamian będą miały w brud taniego gazu. I będą go sprzedawać innym krajom.

Po co? By stać się gospodarczą potęgą i zabezpieczyć swe interesy w Unii. Zarobią na tym krocie. Staną się też polityczną potęgą, bo ich wpływy na całym świecie wzrosną. Będą mogli wywierać nacisk tak na nas, jak i całą Europę.

Rosja

Podpisując kontrakt z Niemcami, ma miliony euro co rok ze sprzedaży gazu.

Zapewniła sobie mocną pozycję w Unii. Nie jest jej członkiem, ale UE będzie musiała pytać ją o zdanie w wielu sprawach politycznych i gospodarczych, gdyż uzależni się od jej surowców jeszcze bardziej. A bez nich sobie nie poradzi. Już dziś Rosja sprzedaje Europie 40 proc. potrzebnej ropy i 24 proc. gazu.

Unia Europejska

Wspólnota za wszelką cenę próbuje wyrwać się ze szpon Rosji. Dlatego układa się z Kazachstanem, z którym chce wybudować ropociąg.

Chce, by Rosja podpisała tzw. kartę energetyczną, czyli kontrakt, w którym zgodziłaby się, by swe surowce dla wielkich koncernów paliwowych jak Shell czy BP tłoczyć ich własnymi rurociągami. Choć UE już chce te rurociągi wybudować, Putin nie ma ochoty się pod tym podpisać. Szanse na to, że UE uwolni się spod wpływów Rosji są bliskie zeru.