MAREK JAŚLAN: Skype podbija świat. W trzy lata zdobył ponad 100 mln użytkowników. O takich sukcesach mogą tylko marzyć firmy telekomunikacyjne. Co kusi internautów?
NIKLAS ZENNSTRÖM: Ludzie wydają ogromne kwoty na połączenia telefoniczne. Program, ktoacute;ry umożliwia prowadzenie rozmoacute;w za darmo, okazał się więc strzałem w dziesiątkę. Aplikację wystarczy ściągnąć na swoacute;j komputer, zainstalować i używać. Ludzie, ktoacute;rzy ją wyproacute;bowali, krzyczeli zachwyceni: tak to jest to, jest za darmo, jakość rozmoacute;w jest dobra. Potem polecali swoim znajomym pocztą pantoflową i namawiali do zainstalowania, aby prowadzić z nimi rozmowy. To było jak reakcja łańcuchowa. Nie musieliśmy prowadzić drogich kampani reklamowych.
Za co płacą użytkownicy Skypeamp;rsquo;a?
- Oferujemy połączenia zaroacute;wno na telefony stacjonarne, jak i komoacute;rkowe. Często są one nawet kilkadziesiąt razy tańsze niż w przypadku sieci tradycyjnych. I na nich właśnie zarabiamy. W tym roku nasze przychody powinny sięgnąć 200 mln dol. To bardzo dobry wynik, gdy poroacute;wnamy to z rokiem ubiegłym, kiedy to nasze przychody były trochę większe niż 50 mln dol. Widać więc, że biznes się rozwija szybko.
A czy firma Skype jest już zyskowna?
- Jeszcze nie. Na razie to, co zarobimy, inwestujemy w rozwoacute;j produktoacute;w. Co nie oznacza, że nasz model biznesowy nie działa. Rozwijamy się zgodnie z założeniami i w końcu tego roku powinniśmy osiagnąć zyskowność.
A czy nie jest tak, że Skype żeruje na firmach telekomunikacyjnych, ktamp;oacute;re zainwestowały ogromne sumy w rozwamp;oacute;j infrastruktury. W końcu korzystacie z ich sieci, zabieracie im klientamp;oacute;w i w efekcie pieniądze.
- Spotkałem się już z takimi zarzutami. Faktem jest, że obecnie operatorzy telekomunikacyjni zarabiają znacznie mniej na rozmowach telefonicznych. Jednak ich ceny zaczęły spadać jeszcze zanim pojawił się Skype, bo ludzie zaczęli używać telefonoacute;w komoacute;rkowych. Z drugiej jednak strony bardzo szybko rozwija się internet, a największym oferentem dostępu do sieci są firmy telekomunikacyjne, ktoacute;re zarabiają na tym coraz większe pieniądze. Warto jednak podkreślić, że popularność internetu to w dużej mierze pochodna tego, co oferują takie serwisy jak Yahoo!, eBay czy Skype. A to oznacza, że tak naprawdę to wręcz wspieramy firmy telekomunikacyjne w staraniach o pozyskanie klientoacute;w gotowych płacić za dostęp do sieci.
Czyli szefowie wielkich telekomamp;oacute;w demonizują Skypeamp;rsquo;a?
- Rozmowy telefoniczne wcześniej czy poacute;źniej i tak będą za darmo. Nie oznacza to jednak bankructwa firm telekomunikacyjnych – jest wiele innych usług, na ktoacute;rych mogą zarabiać pieniądze.
Gdy jednak rozmowy telefoniczne będą w telekomach za darmo, to ramp;oacute;wnież i Skype może przestać być potrzebny.
- Będą bezpłatne, ale tylko wtedy, gdy klient w zamian za to wykupi inne usługi. My natomiast oferujemy także dodatkowe rzeczy, takie jak możliwość przesyłania wiadomości tekstowych czy prowadzenia czatoacute;w, co cieszy się także ogromną popularnością. Za darmo. Skype oferuje całkiem inne możliwości komunikacyjne niż tradycyjny telefon i wielu użytkownikoacute;w bardzo to sobie ceni.
Czy Skype może zupełnie zastąpić telefonię stacjonarną?
- To nie jest naszym celem, choć oczywiście sposoacute;b korzystania z telefonu będzie się zmieniać. Dziś często jeszcze dzwoniąc pod określony numer, telefonuję do biura czy domu, a nie do konkretnej osoby. W przyszłości coraz częściej będzie tak, że w domu każdy będzie miał swoacute;j osobisty telefon i oczywiście chcemy, aby te aparaty były obsługiwane przez Skypersquo;a.
A czy pan używa jeszcze tradycyjnego telefonu?
- W domu nie mam już takiego aparatu. W naszym londyńskim biurze jest kilka telefonoacute;w stacjonarnych. Służą one jednak jako swego rodzaju zabezpieczenie do używania w nagłych przypadkach losowych. Generalnie jednak do komunikacji wykorzystujemy oczywiście Skypersquo;a.
Niektamp;oacute;rzy z dużych operatoramp;oacute;w telekomunikacyjnych zaczęli oferować podobne usługi do Skypeamp;rsquo;a, np. British Telecom w Wielkiej Brytanii czy TP SA w Polsce. Czy nie obawia się pan konkurencji z ich strony?
- British Telecom (BT) bardzo szybko poszedł w nasze ślady i zaoferował swoacute;j komunikator już rok po wejściu na rynek Skypersquo;a. Sukcesu jednak nie odnioacute;sł. Dlaczego? Program Skype jest ponadnarodowy. Dzięki niemu rozmawiać mogą osoby z Europy, Afryki czy Azji. Natomiast gdy ktoś w Londynie używa programu BT, to może mieć kłopoty w nawiązaniu internetowej rozmowy z kolegą w Argentynie. Dla nas dużo poważniejszą konkurencją są inne firmy internetowe, ktoacute;re rowijają podobne produkty. A chętnych do zdystansowania Skypersquo;a nie brakuje: Microsoft, AOL, Yahoo! czy Google – to tylko ci najbardziej znani. Naszym atutem jest baza klientoacute;w, ktoacute;rych już zdobyliśmy.
Nie we wszystkich krajach Skype jest tak popularny jak np. w Polsce. Co decyduje o sukcesie na konkretnym rynku?
- Tak to prawda. Na niektoacute;rych rynkach rośniemy znacznie szybciej niż w innych krajach. Myślę, że sukces w Polsce w dużej mierze zawdzięczamy temu, że rozmowy telefoniczne były u was drogie. Roacute;wnie istotne jest, że wiele osoacute;b z Polski mieszka w innych krajach. Skype ułatwił im tanią i wygodną komunikację.
W ubiegłym roku Skype został przejęty za 2,6 mld dol. przez eBay. Niektamp;oacute;rzy uznali, że mamy do czynienia z nową odmianą internetowej bańki, tak jak w końcu lat 90. Czy zgadza się pan z tą opinią?
- Sytuacja jest zupełnie inna niż pięć – sześć lat temu. Wtedy mieliśmy do czynienia raczej z bańką finansową, a nie internetową. Oczekwiania funduszy inwestycyjnych w stosunku do branży, ktoacute;ra tak naprawdę dopiero zaczynała się rozwijać, były bardzo przesadzone. Wiele firm wtedy upadło, bo nie miało ciekawego modelu biznesowego tak jak eBay czy Google. Nie wystarczy powiedzieć, że będzie się sprzedawać hot dogi w sieci i odnieść sukces. Poza tym w końcu lat 90. większość osoacute;b korzystała z wolnych łączy internetowych. Teraz jest już inaczej. Liczba internautoacute;w na świecie dynamicznie rośnie i przekroczyła już miliard. Suma, jaką eBay zapłacił za Skypersquo;a, wynikała z twardych finansowych kalkulacji, ktoacute;re przeprowadzili fachowcy z bankoacute;w inwestycyjnych.
Co się zmieniło, gdy Skype stał się cześcią eBaya?
- Na pewno nie ogranicza to naszej działalności, a korzystamy na tym, że np. zyskaliśmy dostęp do tego, co posiada eBay. Jesteśmy odciążeni np. od wielu spraw administracyjnych czy organizacyjnych, możemy korzystać z ich zasoboacute;w informatycznych i skupiać się na rozwijaniu produktu. Mniej korzystne jest tylko może to, że teraz jako część koproracji notowanej na giełdzie musimy dbać o nasze finansowe wyniki kwartalne, podczas gdy wcześniej mogliśmy myśleć bardziej w kategoriach długookresowych.
Po sukcesie Skypeamp;rsquo;a stał się pan milionerem. Czy to prawda, że najtrudniej jest zarobić pierwszy milion?
- Prawdopodobnie tak (śmiech). Jednak tworząc ten program, nigdy nie myślałem, w jaki sposoacute;b będzie można zbić na nim pieniądze. Myślę zresztą, że tak było w przypadku wszystkich firm internetowych, ktoacute;re dziś odnoszą sukcesy: eBaya, Google czy Yahoo!, a także Billa Gatesa. To, co napędzało założycieli tych firm, to bardziej dążenie do zmiany zastanego stanu rzeczy niż pieniądze.
Teraz pracuje pan nad projektem Venice i chce stworzyć nowy system dystrybucji plikamp;oacute;w wideo za pośrednictwem internetu. Na czym to będzie polegać?
- Za wcześnie, aby jeszcze o tym moacute;wić.
Niklas Zennstrom – prezes i współzałożyciel Skype Technologies, dał się poznać w 2001 r. jako współtwórca popularnego programu KaZaa do wymiany plików między użytkownikami internetu. Jeszcze większym sukcesem okazała się aplikacja Skype’a umożliwiająca prowadzenie za darmo rozmów przez komputer w internecie.
