W niedzielę nie będą mogli pracować m.in. weterynarze! - zapowiada DZIENNIK. Dlaczego? Bo według projektu... nie ratują ludzi. Dla weterynarzy to jednak żaden argument. "Co z tego?! Przecież ratujemy życie zwierząt. Nie wierzę, że ten projekt przejdzie. To po prostu nie jest możliwe" - denerwuje się Krzysztof Koperski z Praskiej Kliniki Weterynaryjnej w Warszawie.

Reklama

Komu jeszcze politycy zabronią pracować? Handlowcom, kioskarzom, nauczycielom, elektrykom, hydraulikom, studentom i księgarzom. Co w takim razie, gdy w niedzielę wysiądzie nam w domu instalacja elektryczna albo pęknie rura z wodą? Nic. Trzeba będzie poczekać do poniedziałku.

Co gorsza, zmiany mogą nastąpić naprawdę szybko. Bo według projektu LPR, który popierają Prawo i Sprawiedliwość i Samoobrona, zakaz może wejść w życie jeszcze nawet w tym roku.

Nie brakuje już głosów ostrego sprzeciwu. "Pomysł posłów jest niekonstytucyjny i zaskarżymy go do Komisji Europejskiej" - zapowiada oburzony Andrzej Faliński, szef Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. I dodaje, że na zakazie znacznie bardziej ucierpią małe prywatne sklepiki. "Nasze przychody zmniejszą się nawet o kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie" - przewiduje Iwona Kasica, właścicielka sieci niewielkich sklepów kosmetycznych Taberna Saponaria. Wtedy - jak już zapowiada - będzie musiała zwolnić sporą cześć pracowników. Ilu? Tego jeszcze nie wie.

Reklama