Truskawki gniją na polskich polach. Przyczyną nie są jednak niskie ceny skupu ani zła pogoda. Choć mamy ponad 2 miliony bezrobotnych, na wsi brakuje rąk do pracy przy zbiorach owoców. Dotychczas w pracach polowych pomagali polskim rolnikom i plantatorom Ukraińcy. Teraz jednak przyjeżdża ich znacznie mniej, bo biurokraci rzucają im kłody pod nogi. Dają zbyt krótkie wizy, żądają posiadania odpowiedniej ilości pieniędzy na każdy dzień pobytu.
Andrzej Lepper obiecał rolnikom, że sprawę załatwi. Wicepremier chce ułatwić przyjazd do Polski robotników rolnych ze wschodu. Można i trzeba uprościć procedury – mówi Lepper i pokazuje przykład Niemców, którzy w ubiegłym tygodniu wprowadzili łagodne warunki zatrudniania pracowników sezonowych w rolnictwie.
Radykalne rozwiązanie problemu zaproponował poseł Samoobrony Lech Kuropatwiński. Chce on przymusowo zatrudniać na plantacjach bezrobotnych i osoby pobierające różnego rodzaju zasiłki. Ten pomysł raczej nie przejdzie. Prędzej otworzymy rynek prac dla sąsiadów ze wschodu, zwłaszcza, że sprowadzanie Ukraińców do prac polowych poparł wiceszef Platformy Obywatelskiej Bronisław Komorowski. Zastrzegł jednak, że polski rząd musi zapewnić im opiekę zdrowotną.
W kraju plaga bazrobocia, a na wsi nie ma komu robić. Aż 20 proc. truskawek zostało na polach, bo nie miał ich kto zerwać. Andrzej Lepper obiecuje pomoc i załatwienie wiz dla parobków zza wschodniej granicy. Jego koledzy, posłowie Samoobrony, chcą zmusić do pracy na plantacjach bezrobotnych Polaków.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama