Na szczęście nie ma takiego zagrożenia. Pieniądze w OFE są zgromadzone na naszych indywidualnych kontach, a nie we wspólnym państwowym kotle. Na pewno nie przepadną. Bałagan będzie jednak kosztował, zwłaszcza, jeśli wypłatami emerytur z drugiego filara zajmie się ZUS.
Zgodnie z założeniami reformy, po przejściu na emeryturę, nasze pieniądze zgromadzone w funduszach emerytalnych, miały być przekazywane do zakładów emerytalnych. Instytucje te zajmowałyby się wypłatami emerytur. Do tej pory jednak zakłady nie powstały. Pojawiły się natomiast koncepcje, by obsługę wypłat z drugiego filara przejął ZUS.
„Każda prowizorka się utrwala” - powiedziała Ewa Lewicka, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Jej zdaniem lepiej zostawić pieniądze w funduszach, na np. 5 lat, i niech one wypłacają emeryturę z drugiego filara. Potem można by przekazać zadanie wypłaty emerytur firmom ubezpieczniowym, wyspecjalizowanym w ubezpieczeniach na życie.
Do obowiązkowych pierwszego i drugiego filara trafia łącznie 19,52 proc. naszych pensji, z czego na tzw. koncie pierwszofilarowym, prowadzonym przez ZUS, znajduje się dwie trzecie składki emerytalnej - 12,22 proc., a w OFE wybranym przez ubezpieczonego – tylko 7,3 proc.
Chaos i bałagan towarzyszą naszej reformie emerytalnej od samego początku. Już za trzy lata powinny rozpocząć się wypłaty emerytur z drugiego filara – Otwartych Funduszy Emerytalnych, ale nie powstały instytucje, które miały się tym zająć. Emeryci nie dostaną pieniędzy?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama