Związkowcy przewidują, że w pogoni za zyskiem GM będzie przenosić produkcję samochodów tam, gdzie jest to tańsze - coraz dalej na wschód. Przy okazji sam wschód się przesuwa. Kiedyś na takiej polityce skorzystały właśnie Gliwice i wtedy nikt w Polsce nie protestował.
Polacy czują zagrożenie, bo okazuje się, że nie są już tanią siłą roboczą. Zresztą mówiono tak kiedyś o Portugalczykach, a teraz fabryka w Azambuya ma być zamknięta. Do tego najwyraźniej szefowie samochodowego giganta coś kręcą. Najpierw mówili, że przeniosą produkcję do Hiszpanii, a teraz okazało się, że budują nową fabrykę w Rosji. W związku z tym za parę lat może okazać się, że astry, agile i zafiry będziemy sprowadzać z Azji.
Gliwiczanie protestowali już kiedyś w obronie niemieckich kolegów. Teraz chcą też przykuć uwagę polskich polityków, żeby ci podejmowali decyzje, dzięki którym nasz kraj będzie atrakcyjnym miejscem dla wielkich koncernów.
Flagi, ulotki, ponure miny. To nie strajk. Barwy polskie i portugalskie w fabryce na Śląsku mają pokazać szefom koncernu General Motors, że Polacy nie są zachwyceni polityką firmy, która zamyka kolejne zakłady. Boją się, że następni do zwolnienia mogą być Polacy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama