Podróżujący na Mazury natkną się już dziś na kawalkady tirów, których zdezorientowani kierowcy szukają objazdów. Mieli od dziś jeździć przez Łomżę, bo ich ciężarówki przestało właśnie obowiązywać tzw. ograniczenie wagowe. Ale przed miastem napotkali znaki zakazu wjazdu.
Postawił je prezydent miasta Jerzy Brzeziński, bo nie podoba mu się wizja 4,5 tys. kolosów dziennie w centrum. Boi się o zdrowie mieszkańców i oskarża drogowców o narażanie ich życia. Dlatego odda sprawę do prokuratury.
Brzeziński ma argumenty: powołuje się na ekspertyzy dowodzące, że most na Narwii, przez który prowadzi droga, przy takim obciążeniu się rozpadnie. Do tego tiry w mieście spowodują olbrzymie korki, a świeżo remontowane ulice będą za chwilę znów musiały być remontowane. Ale tego nikt z zarządu dróg nie wziął już pod uwagę.
W Łomży wrze. Prezydent miasta wypowiedział wojnę urzędnikom z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, którzy zgodzili się, żeby 40-tonowe tiry przejeżdżały przez centrum jego miasta. Donosi na nich do prokuratury i stawia własne znaki zakazu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama