Jeśli kupują jedzenie, nie stać ich już na opłatę rachunków. Ubrania kupują w sklepach z tanią odzieżą. 12 proc. pracujących Polaków jest zagrożonych ubóstwem – podaje Główny Urząd Statystyczny w raporcie „Zasięg ubóstwa w Polsce w roku 2009”. To jeden z najwyższych wskaźników w Unii Europejskiej. Zagrożonych ubóstwem w sumie jest 17 proc. Polaków.

Reklama

Gorszą sytuację mają tylko pracujący w Rumunii i Grecji. Tutaj zagrożonych ubóstwem jest odpowiednio 17 i 14 proc. osób, które legalnie zarabiają. "Jedną z przyczyn tak wysokiego wskaźnika jest także fakt, że w Polsce relatywnie duży jest udział osób pracujących w rolnictwie. Dochody tej grupy nie są wysokie i często na utrzymaniu jednej osoby jest rodzina wielodzietna" - mówi Iga Magda z Instytutu Badań Strukturalnych.

Ten ostatni czynnik jest bardzo istotny. Z danych GUS wynika, że wśród rodzin z dwójką dzieci odsetek ubogich jest powyżej średniej. Wśród małżeństw z czwórką 36 proc. żyło w biedzie. Co piąte – w skrajnym ubóstwie. Przyczyną jest fakt, że w Polsce świadczenia rodzinne są bardzo niskie. A osoby pracujące najczęściej ich nie otrzymują, bo kryterium dochodowe jest bardzo niskie – wynosi 504 zł. Tymczasem wskaźnik ubóstwa według unijnych wyliczeń to 750 zł na rękę (dochód netto na głowę w rodzinie musi wynosić nie więcej niż 60 proc. mediany dochodu dla całej populacji). Nawet jeżeli rodzina otrzymuje wsparcie socjalne, często nie jest w stanie z tego normalnie przeżyć. Zdaniem eksperta z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych Piotra Brody-Wysokiego, tak wysoki wskaźnik wynika również z tego, że zachwiana jest u nas relatywna wysokość pensji w stosunku do cen towarów. "Zarobki są niskie, a ceny towarów wysokie" - mówi.

We Francji średnia płaca wynosi 3021 euro, czyli około 12 tys. zł. W Polsce to 3650 zł. Tymczasem różnice w cenach nie są aż tak wielkie – za 1 kg mięsa we Francji zapłacimy 4 – 5 euro, czyli ok. 25 zł. Nie inaczej jest w Polsce.

Reklama

W Polsce wśród zagrożonych wysoki odsetek stanowią nie tylko osoby wykonujące prace fizyczne czy niewykwalifikowani pracownicy (według GUS 12 proc. robotników jest w grupie osób zagrożonych ubóstwem), ale także osoby, które mają wyższe wykształcenie. Jak zbadał niedawno CBOS, dotyczy ono bardzo różnych grup społecznych i osób o różnym wykształceniu. Najczęściej osób po 40. roku życia, ale wśród młodych do 30. roku życia wśród osób pracujących zagrożonych ubóstwem jest 23 proc. Z ich badania wynikało również, że blisko co 10. osoba z wyższym wykształceniem boryka się z problemem biedy.

Tak było w przypadku Hanny Lipczyńskiej z Warszawy. Po skończeniu studiów na warszawskim uniwersytecie przez 10 miesięcy była w domu z dzieckiem. Jej mąż pracował jako urzędnik państwowy. Na utrzymanie rodziny mieli około 1700 zł. Po opłaceniu rachunków na życie zostawało niewiele. Kiedy Hanna znalazła pracę, ich sytuacja jeszcze się pogorszyła. Pracuje w niepełnym wymiarze, zarabiając kilkaset złotych. Muszą dokładać do opiekunki, bo pensja nie wystarcza na jej opłacenie. Zaś miejsc w żłobkach nie ma. "Nie zapraszamy gości, bo mam wydzielone jedzenie na każdy dzień, nie stać nas na kupienie nowych butów czy ubrań" - mówi.

Oboje mają wyższe wykształcenie. Kiedy pani Hanna starała się o wsparcie w opiece społecznej, okazało się, że ich zarobki przekraczają o kilka złotych kwotę, do której przysługują świadczenia rodzinne. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że to częsty syndrom życia tuż nad progiem socjalnym. Wszystkiemu winna jest sztywna polityka udzielania wsparcia społecznego.

Reklama

Renata Kądzielawa pracuje w dziale administracji szpitala uniwersyteckiego w Krakowie. Za 1330 zł. miesięcznie musi utrzymać siebie i 15-letniego syna.

Zdaniem specjalistów nic nie wskazuje na to, by możliwa była szybka zmiana tego stanu rzeczy. "Można by wprowadzić bardziej progresywne opodatkowanie, tak aby osoby z najniższymi zarobkami dostawały więcej netto, ale żeby zarazem nie wzrosły koszty pracy" - mówi Iga Magda.