Inne / Paweł Kula

MON ma przeprosić analityka gospodarczego Piotra Kuczyńskiego za podanie nieprawdy o nim w raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych - orzekł w środę Sąd Okręgowy w Warszawie. Uznał, że jego dane powinny być w raporcie zanonimizowane.

Reklama

Sąd uwzględnił nieprawomocnie pozew Kuczyńskiego wobec MON. Mocą wyroku minister obrony Bogdan Klich ma zamieścić na koszt resortu oświadczenie w "Rzeczpospolitej", w którym wyrazi ubolewanie z powodu umieszczenia w raporcie informacji o powodzie "nieodpowiadających prawdzie" i sugerujących jego związki ze służbami specjalnymi. MON zapowiada apelację.

W raporcie - sygnowanym przez szefa Komisji Weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza, a ujawnionym w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego - podano o Kuczyńskim, że uczestniczył w finansowaniu służb specjalnych wojska PRL w latach 80., w ramach sprzedaży przemycanych z Zachodu części komputerowych objętych embargiem. Według raportu, w latach 1983-85 Grzegorz Żemek (skazany za aferę FOZZ) i Kuczyński zorganizowali "sieć pośredników", którzy mieli odbierać nadchodzące z Zachodu paczki z częściami komputerowymi. "Paczki te były z wielkim zyskiem odsprzedawane zorganizowanej przez Żemka i prowadzonego przezeń agenta penetrującego NSZZ <S> firmie IMPOL" - napisano w raporcie. IMPOL miał sprzedawać towar firmom wojskowym i należącym do MSW. Według raportu, Żemek współpracował z firmami wskazanymi mu przez Kuczyńskiego, współzałożyciela IMPOL.

Reklama

"Na 7 zdań raportu jest 11 kłamstw; to swoisty rekord świata" - mówił Kuczyński, co powtórzył w środę po wyroku. Przyznawał, że kupował podzespoły, które nie były objęte embargiem i nie były przemycane oraz że nie finansowano w ten sposób żadnych służb. Podkreślał, że nie miał związków ze służbami, a w 1981 r. był w zarządzie mazowieckiej "Solidarności". Przyznał też, że znał Żemka, który jako attache handlowy w Brukseli był dostawcą części, bo "chciał dorobić do pensji".

W styczniu 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił pozew Kuczyńskiego i nakazał MON wyrażenie ubolewania w "Gazecie Wyborczej" i "Rz" za stwierdzenia "nieodpowiadające prawdzie". W 2009 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie zwrócił sprawę I instancji, oceniając że została ona "przedwcześnie, pobieżnie i pochopnie rozstrzygnięta". W środę sąd okręgowy ponownie uznał, że w raporcie naruszono dobra osobiste powoda, a pozwany "nie wykazał, by jego działanie nie było bezprawne".

Czytaj dalej&gt;&gt;&gt;

Reklama



Uzasadniając wyrok, sędzia Alicja Fronczyk mówiła, że powód wykazał zaś, iż w raporcie podano o nim fakty niezgodne z prawdą. Powołując się na teczkę służb specjalnych wojska "Dik", w której były materiały sprawy przemytu części komputerowych, sędzia podała, że wynika z niej, iż nie było spółki Impol, tylko Impol-2, a powód nie był jej założycielem, lecz w niej pracował. "Nie był pan też wraz z panem Żemkiem organizatorem szajki przemytników" - dodała sędzia.

Powiedziała, że powód organizował przywóz części, ale z tych akt nie wynika, by to wiązało się z działalnością służb specjalnych. Sędzia podkreśliła, że skoro powodowi nie postawiono zarzutu karnego, to po umieszczeniu jego danych w raporcie, był on pozbawiony prawa do obrony - poza wytoczeniem tego procesu.

Według sędzi, w takiej sytuacji autorzy raportu powinni byli zanonimizować jego dane osobowe w raporcie. "Niestety, ustawodawca nie dał żadnych, ale to żadnych uprawnień, by określone treści nie pojawiły się w raporcie" - podkreśliła sędzia Fronczyk. Powołała się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który w 2008 r. uznał za sprzeczne z konstytucją m.in. pozbawienie osób z raportu prawa do wysłuchania przez komisję weryfikacyjną, prawa dostępu do akt sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu w raporcie.

Kuczyński mówił po wyroku, że jest z niego zadowolony, choć zarazem "przeraża go, że proces trwa tak długo". Dodał, że liczy się z apelacją MON. Na ogłoszeniu wyroku nie było reprezentanta resortu. Pełnomocnik MON radca prawny Mirosław Moch powiedział PAP, że nie zgadza się z wyrokiem, bo - jak podkreślił - w latach 80. powód miał zarzut karny w całej sprawie, która została umorzona w 1989 r. z powodu amnestii.

Trwa kilkanaście procesów wytoczonych MON przez osoby z raportu. Sądy prawomocnie nakazały już MON przeprosiny b. posła SLD Jana Sieńki, publicysty Jerzego M. Nowakowskiego i b. szefa PKOl Piotra Nurowskiego (zginął w katastrofie w Smoleńsku). Na mocy ugody szef MON przeprosił twórców i szefów spółki ITI. Procesy wytaczano też Macierewiczowi; sądy uznają, że chcąc obalić domniemanie prawdziwości raportu, powodowie musieliby dowieść, że nieprawdziwe są dane, które były podstawą jego ustaleń - dlatego powództwa są oddalane.

Od jesieni 2007 r. warszawska prokuratura prowadzi tajne śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przy powstawaniu raportu oraz zniesławienia osób w nim wymienionych. Nie wiadomo, na jakim etapie jest ta sprawa.Po wyroku TK z 2008 r. prezydent L. Kaczyński zdecydował nie ujawniać przygotowanego przez Macierewicza aneksu do raportu