Inwestorzy szykują się do kolejnego ataku spekulacyjnego. Na warszawskiej giełdzie trudno już mówić o przypadkach, bo mamy do czynienia z seria "cudów". Miesiąc temu giełda poszybowała na finiszu, bo duży inwestor - JP Morgan - zlecił kupno takiego pakietu, że inwestorzy przecierali oczy. Wczoraj ktoś grał na duże spadki, bo tuż przed zamknięciem notowań tąpnęło z powodu zlecenia sprzedaży wartego 100 milionów złotych.

Trudno przewidzieć, co będzie dziś, ale jutro szukuje się kolejny dzień cudów. Komisja Nadzoru Finansowego ostrzega, że jeden z dużych inwestorów może rozchwiać rynkiem. Ustalono to na podstawie analizy kontraktów terminowych. Gruba ryba ma dużo tzw. pozycji krótkich - obliczonych na zysk tylko wtedy, gdy giełda będzie zniżkować.

Spadek może być spory, bo - jak wyjaśniali eksperci - posiadane przez tego inwestora akcje będą rozliczane przez prawie 40 proc. wszystkich transakcji. Wszystko łączy się w logiczną całość, bo środowe "cudowne" zamknięcie mogło być przygotowaniem do piątkowych wydarzeń. Wczorajszy finisz mógł być obliczony na osłabienie wskaźnika WIG20 pokazującego kondycję największych spółek parkietu.

Dziś giełda odrabia fatalną końcówkę

Dziś na otwarciu WIG20 wzrósł o 0,9 proc., a po dwóch godzinach handlu zyskiwał już prawie 1,5 proc. Gdyby nie to, że dzień wcześniej ktoś obniżył sztucznie jego wartość, to mógłby być gwiazdą wśród europejskich parkietów.

Wśród tzw. blue chipów najmocniej rosła TP SA (o 4,1 proc.), którą wczoraj na fixingu była na minusie o 5,5 proc. Dwaj inni "bohaterowie" wczorajszego finiszu sesji - Pekao i PKO BP (spadki po ponad 6 proc.) - odrabiają straty w wolniejszym tempie (1,5-2 proc.).

Większość europejskich parkietów także na zielono. Niemiecki DAX30 zyskuje 1,26 proc., a brytyjski FTSE 100 - 0,56. Nad kreskę nie może wyjść francuski CAC 40 tracać 0,05 proc.











Reklama