Linie lotnicze przestały przymykać oko na nadbagaż?. Wystarczy ledwie trochę więcej w torbie, a już sypią się opłaty - ujawnia "USA Today". Nie są one wysokie, bo nie przekraczają kilku dolarów za kilogram, ale licząc to w milionach pasażerów, przewoźnicy zarobią krocie. Do tego, jeśli zażyczymy sobie zmienić godzinę wylotu, to zapłacimy 250 dolarów (ok 750 złotych) od osoby.

Reklama

>>>Linie lotnicze szorują po dnie

Ale to nie koniec - oburza się amerykańska prasa. Linie lotnicze każą sobie płacić nawet... za wypożyczenie koca i poduszki od stewardessy. US Airways liczy sobie za to aż 7 dolarów. Do tego można też zapomnieć o darmowych posiłkach. A im dłuższy lot, tym ceny jedzenia wyższe i nikt nie wytrzyma kilkanaście godzin w samolocie bez posiłków.

Te dodatkowe opłaty przyniosą liniom duże dochody. US Airways spodziewa się zarobić w tym roku 500 milionów dolarów. Inni przewoźnicy liczą na podobne zyski. Analitycy twierdzą jednak, że to broń obosieczna, bo rozwścieczeni pasażerowie mogą przenieść się na inne środki transportu i linie stracą jeszcze więcej.

Reklama

>>>Ostatnie lądowanie Centralwings

Szefowie przewoźników wierzą jednak, że będzie inaczej. W końcu lotów długodystansowych nie da się zamienić na inny transport, a ludzie muszą dolecieć na wakacje, do rodziny, czy w interesach. Najgorsze jest to, że przykłąd zza Oceanu biorą europejscy przewoźnicy, jak RyanAir, który rozważa wprowadzenie opłat za... korzystanie z toalet.