Bezrobocie wśród młodzieży zawsze było dużo wyższe niż średnia na rynku pracy. Powód: firmy mniej chętnie zatrudniaja niedoświadczonych pracowników. Sytuacja poprawiła się w zeszłym roku, kiedy bezrobocie wśród młodzieży spadło. Okazuje się jednak, że tylko na chwilę. Wraz ze skokiem stopy bezrobocia na całym rynku do 10,9 proc. w lutym, ubyło miejsc pracy także dla młodych ludzi.

Reklama

Perspektywy nie są dobre. Nic dziwego: nasza gospodarka nadal będzie hamować z powodu dekoniunktury na Zachodzie. "A to może spowodować wzrost ogólnej stopy bezrobocia do około 15 proc. Jeśli tak się stanie, wówczas wśród młodzieży będzie ona dwukrotnie większa, bo takie są proporcje od wielu lat. Wyniesie więc około 30 proc." -mówi prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Według niego, zjawisko może przybrać drastyczne formy latem, gdy młodzież ukończy szkoły. "Wtedy okaże się, że nie będzie dla niej pracy" - mówi Kabaj.

>>>Bezrobocie w Polsce nie przekroczy 14 procent

Eksperci twierdzą, że najlepiej poradzi sobie młodzież z dużych miast. "Oni mogą znaleźć sobie pracę stosunkowo szybko" - mówi Karolina Sędzimir-Domanowska, ekspert w PKO BP. Coraz większy dramat będzie przeżywać młodzież z małych miejscowości. W tej grupie bezrobocie może w tym roku przekoroczyć nawet 50 proc.

Reklama

Analitycy przyznają jednak, że bezrobocie wśród młodzieży nie przyrasta tak gwałtownie jak w innych grupach wiekowych. Od grudnia do końca lutego zwiększyło się o 0,7 pkt. proc., podczas gdy średnia krajowa wyniosła 1,4 proc. Dlaczego tak sie dzieje? "Między inymi dlatego, że dla młodzieży przeznacza się więcej środków na tworzenie subsydiowanych miejsc pracy" - twierdzi prof. Elżbieta Kryńska z Uniwerystetu Łódzkiego. Ci, ktorzy nie mają zajęcia mogą otrzymać zatrudnienie przy pracach interwencyjnych, robotach publiczych, mogą zostać skierowani na staż i uzyskać stypendium umożliwiające zmianę kwalifikacji zawodowych.

>>>W Unii będzie 4,5 miliona bezrobotnych

Ale to nie wszystko. "Gdy przedsiębiorstwa tną koszty z powodu pogarszającej się sytuacji finansowej, zwalniają często napierw osoby starsze, które są lepiej opłacane" -uważa prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Nie jest to jednak regułą, dlatego analitycy nie mają wąpliwośći: młodzi ludzie mają z byt mało atutów w ręku, by przetrwać falę zwolnień.