W listopadzie w krajach Unii i EFTA (Islandia, Liechtenstein, Norwegia, Szwajcaria) zarejestrowano 932,5 tys. samochodów. O 25,8 proc. mniej niż przed rokiem - podało wczoraj Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów ACEA. Równie dramatyczne są też wyniki od stycznia do listopada. W sumie zarejestrowano w Europie 13,7 mln samochodów, co oznacza spadek wobec zeszłego roku o 7 proc.

Reklama

>>>Kryzys na rynku samochodowym to początek reakcji łańcuchowej

Najbardziej dotkliwe spadki miały miejsce w Islandii (-94,6 proc.), na Łotwie (-61,5 proc.), w Irlandii (-55,9 proc.) i Rumunii (-53,1 proc.). Kryzys nie ominął też największych rynków motoryzacyjnych w Europie. Sprzedaż w Hiszpanii spadła w listopadzie aż o 49,6 proc., w Wielkiej Brytanii o 36,8 proc., we Włoszech o 29,5 proc., we Francji o 17,7 proc., a w Niemczech o 14,1 proc. Źle wyglądają też całoroczne statystyki sprzedaży. W czołowej piątce rankingu największych rynków jedynie Francja wykazuje w tym roku jeszcze lekki, sięgający 0,8 proc. wzrost w stosunku do poprzedniego roku. Jednak już w Niemczech, Wielkiej Brytanii, we Włoszech i w Hiszpanii odnotowano spadki.

Najbardziej drastyczny spadek dotknął dwóch najmniejszych rynków kontynentu. W pogrążonej w kryzysie finansowym Islandii całoroczna sprzedaż jest niższa o 40,5 proc., a na Łotwie o 39,7 proc. Spadkom sprzedaży w Europie na razie opiera się Polska. Z ponad 9-proc. wskaźnikiem wzrostu nasz kraj wyróżnia się na tle pogrążonej w kryzysie Europy. Według ACEA po 11 miesiącach sprzedano w Polsce 290,3 tys. samochodów. "To niewielka to pociecha. Nasz rynek pogrążony jest od dawna w kryzysie" - mówi Marek Konieczny z Dealer Consulting Group.

Reklama

Dobre czasy kończą się bowiem i u nas. Wojciech Halarewicz, szef Mazdy w Polsce, nie ma złudzeń, że będzie gorzej. "Być może jeszcze grudzień będzie w miarę dobry, ale od stycznia będzie naprawdę źle" - mówi. Tym bardziej że od przyszłego roku w związku z osłabieniem złotego czekają nas podwyżki cen samochodów. Spać spokojnie nie mogą już nawet pracownicy polskich salonów samochodów i serwisów, w których w sumie pracuje 50 - 60 tys. osób. Od dawna widmo bezrobocia wisi nad 130 tys. pracowników zatrudnionych w czterech fabrykach aut w Polsce i nad blisko 700 tys. poddostawców. Ich firmy najmocniej może dotknąć kryzys, bo ich produkcja, której wartość w tym roku sięgnąć może nawet 19,4 mld euro, w 96 proc. trafia na eksport. Tymczasem wyniki sprzedaży Opla, Fiata, a nawet największego w Europie Volkswagena ostro spadają. VW sprzedał w listopadzie zaledwie 194,1 tys. samochodów - o 16,4 proc. mniej niż rok temu, a wyniki Fiata były gorsze o 25 proc. Jeszcze gorzej wiodło się General Motors, którego sprzedaż zmniejszyła się o 38,5 proc. "A jak spada sprzedaż, natychmiast zmniejszają się produkcja i zamówienia u poddostawców" - mówi Jakub Faryś z Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.