Lokata progresywna, która po 18 miesiącach gwarantuje 10,5-procentowy zysk, zapowiadana była jako mocny cios w konkurencję. Do jej promocji użyto filmu Tomasza Bagińskiego nominowanego w 2003 r. do Oscara. Według informacji "The Wall Street Journal Polska" apetyty PKO BP były gigantyczne - bank chciał przebić sukces swojej rocznej Max Lokaty, która na początku 2008 r. ściągnęła do jego kas niemal 8 miliardów złotych.

Reklama

Burza wybuchła, gdy reklama pojawiła się w środę w telewizji. Oficjalnie konkurencja milczy. Nieoficjalnie jednak oskarża marketingowców PKO BP o brudną grę. - Naruszyli niepisaną umowę, że nie robimy podobnych numerów - mówi DZIENNIKOWI rzecznik jednego z banków. Istnienie "dżentelmeńskiej umowy" potwierdza nam kolejny rozmówca: "Ludzie z PKO BP się wyłamali. Posłużyli się prostym schematem. Człowiek, który się nie zna na bankowości i nagle widzi dwucyfrowe oprocentowanie, po prostu jest w szoku. To granie na ludzkich emocjach."

PKO BP zaprzecza jakimkolwiek ustnym porozumieniom z konkurencyjnymi instytucjami. "Zrobiliśmy wszystko, żeby spełnić wymagania ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwej konkurencji. Niczego nie pisaliśmy drobnym druczkiem, wszystko skonsultowaliśmy z prawnikami. Naszym celem jest po prostu przekonanie klientów, że opłaca się trzymać pieniądze dłużej" - mówi rzecznik banku Krzysztof Gacek.

DZIENNIK sprawdził, czy nowa oferta PKO BP istotnie jest najkorzystniejsza na rynku. Nie jest. Jeżeli przeliczyć ją na skalę roczną, da około 7 procent. Tymczasem na rynku są banki dające 7,5- a nawet 8-punktowe oprocentowanie w skali rocznej. Specjaliści od reklamy przekonują jednak, że z punktu widzenia sukcesu marketingowego ma to niewielkie znaczenie. "Bank PKO BP zagrał na prostej nucie. Próbował przeskoczyć magiczną granicę 10 procent i zrobił to. Ludzie, wszędzie widząc reklamy banków i masę liczb, gubią się w ofertach. Tymczasem proponowane przez PKO dwucyfrowe oprocentowanie lokaty naprawdę rzuca się w oczy. To strzał w dziesiątkę" - mówi Zofia Smełka z agencji reklamowej Team One.

Reklama

Wyjaśnieniem całej sytuacji zajmuje się Komisja Nadzoru Finansowego. "Badamy, czy nie doszło do nieuczciwej konkurencji, ale na razie nie zamierzamy się w tej sprawie wypowiadać" - mówi Katarzyna Biela z biura prasowego KNF. Na razie, nie czekając na werdykt Nadzoru, konkurencja bagatelizuje ofertę PKO BP. "Nasza propozycja jest dużo ciekawsza. Miesiąc temu weszliśmy z ofertą trzymiesięcznej lokaty z oprocentowaniem w skali roku w wysokości 8 procent" - mówi rzecznik banku ING Piotr Utrata. Ale odpowiedź PKO jest prosta. "Zdajemy sobie sprawę, że nasza oferta jest konkurencyjna, więc nie dziwi nas złość innych" - ucina Krzysztof Gacek.