Andrzej Wolniok z Katowic planuje kupno nowego auta. Teraz, nie rozstając się z długopisem i kartką, odwiedza fora dyskusyjne i wciąż przelicza na internetowych kalkulatorach: olej napędowy czy benzyna? To wahanie jest uzasadnione. W ciągu ostatniego tygodnia wielu kierowców ze zdziwieniem obserwowało, jak z dnia na dzień cena oleju pięła się w górę. Kto nie zatankował w czwartek do pełna, wczoraj zapłacił na trasach wylotowych z dużych miast nawet o 30 gr drożej. W dodatku pesymiści uważają, że to olej będzie coraz droższy i mimo niższej akcyzy, szybciej niż benzyna przekroczy w tym roku cenę 5 zł za litr.

Reklama

Właśnie z tych powodów pytanie: diesel czy samochód na benzynę powoli staje się nieaktualne. Droższy samochód z silnikiem diesla gwarantował dotychczas mniejsze koszty utrzymania. Teraz już tak nie jest. "Rocznie robię ok. 15 tys. km głównie na krótkich trasach między domem a pracą" - kalkuluje Andrzej Wolniok. "Wygląda na to, że różnica w cenie auta jest tak duża, że nie uda mi się jej wyrównać mniejszym spalaniem ropy nawet przez 7 lat. Choć jestem fanem nowoczesnych silników diesla, ekonomia zmusza mnie do kupna modelu na benzynę" - dodaje.

Zdaniem rozmówców DZIENNIKA ceny oleju rosną, bo od wielu lat rośnie popyt na to paliwo. Dlaczego? "Nastała moda na oszczędne, ekologiczne samochody z silnikiem diesla. Rafinerie nie są w stanie nadążyć z produkcją oleju" - mówi ekspert branży motoryzacyjnej Michał Kopeć. Rzeczywiście, sprzedaż samochodów z silnikami diesla w Polsce rośnie od 10 lat. W 1998 r. takie auta stanowiły zaledwie 1 proc. rynku samochodów osobowych, w 2007 r. było to 41 proc. - wynika z danych firmy Samar monitorującej rynek motoryzacyjny.

Rzecznik Grupy Lotos Marcin Zachowicz w rozmowie z portalem Motofakty nie pozostawia złudzeń. "W tej chwili nasza rafineria i PKN Orlen zapewniają zaledwie 65 proc. krajowego zapotrzebowania na olej napędowy. Resztę trzeba importować, głównie z Rosji" - mówi.

Reklama

Z raportu Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) wynika z kolei, że w Polsce w ubiegłym roku olej napędowy tankowało prawie 50 proc. samochodów osobowych. O wzroście popularności diesla niech świadczy fakt, że jego sprzedaż wzrosła aż o 22 proc., natomiast benzyny zaledwie o 4 proc.

Zdaniem instruktora oszczędnej jazdy Tomasza Talarczyka ze Szkoły Auto w Warszawie nowy diesel, droższy w Polsce o kilka, a nawet kilkanaście tysięcy od benzynowego odpowiednika, opłaca się kupić tylko wówczas, gdy rocznie przejeżdża się powyżej 50 tys. kilometrów. "Tymczasem polska średnia to niewiele ponad 20 tys. Przy wzroście ceny paliwa, serwisu i przeglądów nie uda się zbilansować wyższej ceny auta" - mówi. Chyba że sprzedawcy aut zdecydują się na obniżki. Tak zrobili już Francuzi, którzy samochody z silnikiem diesla i benzynowym sprzedają niemal w identycznej cenie.