Sieci handlowe uruchamiają małe sklepy na stacjach benzynowych przy swoich marketach. Na razie w Polsce działa 11 takich minimarketów. Liderem jest Intermarche, który ma ich osiem, a do końca roku zamierza uruchomić kolejne cztery. Tesco ma na razie trzy. W drugiej połowie roku ma zdecydować, czy rozwijać ten segment.

Reklama

Eksperci nie mają wątpliwości, że liczba takich sklepów będzie dynamicznie rosnąć. Koncepcja zdała bowiem egzamin. "To w tej chwili najbardziej perspektywiczny kanał sprzedaży dla takich kategorii produktów, jak słodycze, napoje czy alkohole" - twierdzi Magdalena Jończak, menedżer w Deloitte.

"Początkowo przyjęliśmy koncept francuski stacji i poza paliwem nie oferowaliśmy na nich nic więcej. Z czasem stwierdziliśmy, że jest zapotrzebowanie na ofertę dodatkową" - mówi Aleksander Hołoga z Intermarche.

Sieć, podobnie jak konkurenci, m.in. Carrefour czy Auchan, zaczęła uruchamiać więc kioski, w których oprócz zapłaty za paliwo można było kupić podstawowe artykuły motoryzacyjne, gumy i papierosy. Teraz Intermarche postanowiło pójść krok dalej i otwiera na swoich stacjach minimarkety. "To był strzał w dziesiątkę. Byłem świadkiem, jak w jeden z ustawowo wolnych dni od pracy ustawiła się do naszego przystacyjnego sklepu długa kolejka" - tłumaczy Aleksander Hołoga.

Reklama

W placówkach tego typu można kupić alkohole i wiele produktów spożywczych, a nawet artykuły higieniczne i chemię domową. "Z każdej kategorii oferujemy markę, która najlepiej się sprzedaje, oraz produkt własny" - wyjaśniają w Intermarche. "To bardzo opłacalny biznes" - przyznaje Aleksander Hołoga.

Na otwarcie takiego sklepu potrzeba zaledwie 130 – 170 tys. zł. Późniejsze zyski są niewspółmiernie wyższe. Szacuje się bowiem, że tylko w ciągu jednego dnia, kiedy hipermarket jest zamknięty, sieci tracą nawet 100 tys. zł. A takich dni ustawowo wolnych od pracy jest 12. Ponieważ zakaz nie obejmuje handlu na stacjach paliw, markety postanowiły skorzystać z tej luki.

Tesco, które ma sklepy na trzech stacjach, zapewnia jednak, że nie chodziło o ominięcie ustawy. "Otwierając taki sklep, oferujemy naszym klientom jedynie dodatkową usługę. To nie jest dla nas kluczowa działalność" - tłumaczy Michał Sikora, rzecznik Tesco.

Reklama

Według Aleksandra Hołogi dzięki sklepom na stacjach sieć może prowadzić sprzedaż nocną. "Stacje, w odróżnieniu od supermarketów, czynne są całą dobę. Poza tym kierowca, który chce kupić tylko gumę lub papierosy, nie musi stać w kolejce do kasy w supermarkecie" - tłumaczy.

Zdaniem analityków można się spodziewać, że wkrótce na budowę sklepów przy stacjach przymarketowych zdecydują się kolejne sieci. 12 dni jest w ciągu roku ustawowo wolnych. Markety są wtedy zamknięte