Padł strzał i ruszył bankowy wyścig o klienta na kredyty mieszkaniowy. Jeśli nie zdarzy się nic nieoczekiwanego, boom na kredyty mieszkaniowe będzie nieunikniony. Temat finansowania nieruchomości nie schodzi z ust prezesów. Wszędzie plany są bardzo ambitne. Stawiamy przede wszystkim na kredyt hipoteczny – mówi Maciej Bardan, prezes Kredyt Banku. Chcemy mieć 3-4 miejsce na rynku – deklaruje Małgorzata Kołakowska, prezes ING Banku Śląskiego i nie wyklucza wprowadzenia w przyszłości kredytów w euro. Dużo większą koncentrację na kredytach mieszkaniowych zapowiada Pekao, który udział w nowej sprzedaży chce zwiększyć o połowę. To deklaracje trzech dużych graczy tylko z jednego dnia.

Reklama

Swojego apetytu na powrót na mocne pozycje na rynku kredytów mieszkaniowych nie ukrywa też Millennium oraz BRE, właściciel mBanku i MultiBanku. Na zainteresowanych hipotekami ochotę ma również Citibank Handlowy, choć wcześniej mało się na tym rynku udzielał. Dalej dużo pożyczać zamierza Nordea, która nie bała się finansować nieruchomości nawet w najtrudniejszych momentach kryzysu. Kredyty mieszkaniowe są też jednym z głównych filarów oferty m.in. BZ WBK.

Efekt? Związek Banków Polskich już podwyższył prognozę sprzedaży kredytów mieszkaniowych na ten rok z 45-50 mld zł na 55 mld zł, to jest tyle, ile banki pożyczyły w dobrym 2007 r. Jednocześnie kwota ta jest o ponad 16 mld zł wyższa niż w 2009 r. Choć I kwartał tego roku w całości (9,8 mld zł nowo udzielonych kredytów ) jeszcze nie zwiastował takiego sukcesu, to jednak ruch, jaki zrobił się od marca, daje podstawy do wiary w wysoką sprzedaż.

Wyższa sprzedaż – niższa marża

Bankowcy nie mają wątpliwości, do czego prowadzi kredytowa ekspansja. Spadek marży odsetkowej będzie postępował – podsumowuje Macej Bardan. Nic dziwnego, że banki spieszą się ze sprzedażą w myśl zasady - kto „zawoła” mniej dziś i tak dostanie więcej niż konkurenci, którzy będą chcieli go przebić. Widać to zresztą z każdym dniem. Marża odsetkowa już systematycznie spada. Jak wynika z danych doradcy finansowego Gold Finanace, analizującego ofertę 26 banków, średnia marża odsetkowa dla złotowego 30-letniego kredytu w wysokości 280 tys. zł na 80 proc. wartości nieruchomości, połączonego z zakupem innych produktów, wynosi już 2,20 proc. Jeszcze w styczniu było to 2,61 proc. Bardziej spektakularną obniżkę można zauważyć na marży dla kredytów w euro, ta od stycznia zmalała z 3,43 do 2,80 proc. To nadal jednak dużo więcej niż w 2008 r., kiedy to marża odsetkowa oscylowała wokół 1 proc., a nierzadko wynosiła mniej niż 1 pkt. proc. Dlatego dla banków obecna sprzedaż kredytów mieszkaniowych ma dodatkowy atut - poprawia średnią marżę odsetkową dla całego portfela kredytów hipotecznych.

Reklama

Kredyt pewny i z potencjałem

Czym jeszcze można wytłumaczyć ten nagły przypływ sympatii do kredytów hipotecznych? Zdaniem kierującej Pekao Alicji Kornasiewicz, kredyty hipoteczne to jeden z obszarów, który na słabym wciąż rynku ma potencjał rozwojowy. I jak na razie nie wiąże się z dużym ryzykiem. Polacy obsługujący kredyty hipoteczne okazują się bardzo rzetelni w spłacie rat. Udział kredytów zagrożonych w tym portfelu wynosił na koniec 2009 r. 1,5 proc. Tymczasem w przypadku kredytów konsumpcyjnych (10,8 proc. spłacanych z opóźnieniem lub w ogóle) oraz firmowych (11,7 proc.) bankom jest dużo trudniej doprosić się o zwrot pieniędzy. Do mocniejszego wyjścia na rynek banki zachęciła również stabilizacja cen nieruchomości, pozytywne perspektywy dla gospodarki i poziomu bezrobocia oraz poprawa nastrojów na rynku międzybankowym. Pytanie jednak brzmi, czy optymizm bankowców podzielą klienci? Bo jeśli nie, to z boomu nici.