Ponad 40 proc. sieci dróg krajowych wymaga przeprowadzenia różnego rodzaju remontów – od wzmocnień poprzez wyrównania kolein po zwykłe łatanie dziur. Połowę potrzeb remontowych stanowią zabiegi, które należy wykonać natychmiast, a druga połowa powinna być zaplanowana do wykonania w ciągu najbliższych kilku lat. Do natychmiastowego remontu eksperci Generalnej Dyrekcji zakwalifikowali 3,3 tys. km dróg.

Reklama

„Przyjmując strategię wyłącznie poprawy odcinków znajdujących się na poziomie krytycznym łącznie należałoby wykonać ponad 850 km wzmocnień, niespełna 2040 km wyrównań oraz ponad 460 km zabiegów powierzchniowych” – czytamy we wnioskach raportu.

Faktyczny stan nawierzchni może być jeszcze gorszy. Raport nie obejmuje bowiem srogiej zimy, która zdemolowała setki kilometrów polskich dróg.

Z zestawienia podsumowującego jakość dróg w poszczególnych województwach wynika, że po najgorszych jeżdżą kierowcy z Małopolski i Kujawsko-Pomorskiego: co trzeci kilometr wymaga natychmiastowego remontu. Tylko trochę lepiej jest w Wielkopolsce i na Śląsku. Statystycznie najlepsze drogi mają kierowcy w Lubuskiem i na Podlasiu.

Reklama

Drogowcy kończą właśnie opracowywać szczegółowe kryteria, według których typowane będą odcinki tras do remontu.

– Do złego stanu dróg trzeba dołożyć statystyki o zabitych. Bezwzględny priorytet w dostępie do środków będą miały te fragmenty, na których ginie najwięcej ludzi – mówi Andrzej Maciejewski, wiceszef GDDKiA.

Do końca 2010 roku Generalna Dyrekcja obiecuje jeszcze wydać 310 mln zł na poprawę bezpieczeństwa na drogach, czyli m.in. budowę chodników.

Reklama

Autorzy wyliczyli, że na likwidację wszystkich zaległości remontowych potrzeba 7,6 mld zł. Natomiast aby wykonać najpilniejsze remonty – 3,5 mld. Tymczasem w 2010 roku drogowcy mają do dyspozycji zaledwie 1,2 mld zł. Z budżetu państwa dla Generalnej Dyrekcji na remonty trafi 467 mln zł. Udało się jednak pozyskać 724 mln zł z Funduszu Drogowego, który obsługuje duże inwestycje, takie jak budowa autostrad i dróg ekspresowych.

Łącznie to i tak wciąż zaledwie 15 proc. środków potrzebnych do załatania polskich dróg. Autorzy raportu o stanie nawierzchni przewidują, że w związku z tym 2010 rok będzie pierwszym od 2002 roku, w którym na drogach przybędzie wyrw i kolein. W poprzednich latach pieniędzy na remonty było więcej. – W 2006 i 2007 roku wyremontowanych zostało blisko 4 tys. dróg krajowych. To pozwoliło na połowie dróg krajowych uzyskać dobrą jakość nawierzchni – mówi Zbigniew Kotlarek, który kierował wtedy GDDKiA.

Generalna Dyrekcja uspokaja, że remonty ruszą z kopyta w 2011 roku. W ciągu trzech lat do dyspozycji drogowców będą miliony z kredytu udzielonego Polsce przez Europejski Bank Inwestycyjny – razem z wkładem krajowym będzie to w sumie 1,35 mld euro, czyli ok. 5,5 mld zł.