Za ponad 1 mln dol. dom aukcyjny Warwick & Warwick sprzedał w środę wieczorem unikalny zbiór pierwszych polskich znaczków "Polska nr 1", należący do kolekcji Włodzimierza Rachmanowa. Od chwili jego śmierci w 1968 r. kolekcja spoczywała w bankowym sejfie.

Reklama

Najwięcej, 51 tys. funtów (nie licząc premii domu aukcyjnego i podatków), zapłacono za list adresowany do Banku Polskiego w Warszawie, wysłany z Kalwarii przez Mariampol. List opłacono jedyną znaną dwójką (dwoma złączonymi znaczkami) "Polska nr 1" z marginesem i pustopolem między sektorami arkusza. Jest to jedna z najwyższych, jeśli w ogóle nie najwyższa cena aukcyjna za polski walor filatelistyczny. Cena wywoławcza wynosiła 5 tys. funtów (24 tys. zł).

30,5 tys. funtów zapłacono za list z jedyną znaną czwórką znaczków nr 1. Cena wywoławcza wynosiła 800 funtów. Za nr 1 cięty skasowany na liście (sprzedawany przez dom aukcyjny bez gwarancji autentyczności) wysłanym z Warszawy do hrabiny Ledóchowskiej w majątku Zaborol zapłacono 22 tys. funtów.

Wiele listów oferowanych na aukcji było adresowanych do historycznych postaci, m.in. hrabiego Augusta Zamoyskiego, znanego fabrykanta Stanisława Lilpopa, konsulów cesarstwa Austrii w Warszawie, adwokatów sądu apelacyjnego, zarządców dóbr ziemskich itd.

Reklama

Rosjanin Włodzimierz Rachmanow był przed wojną rzeczoznawcą filatelistycznym, kolekcjonerem i sędzią wystaw. W 1944 r. na krótko przed wybuchem Powstania Warszawskiego udało mu się przekupić Niemców i wyjechać z Polski. Jego okazały dom w pobliżu gmachu Sejmu został zniszczony w Powstaniu. On sam wyjeżdżał z Polski z jedną walizką, w której miał tylko znaczki. Po wojnie osiadł w Nowym Jorku i zmienił nazwisko na Rachmanoff.

Pierwszy polski znaczek pocztowy wprowadzono do obiegu 1 stycznia 1860 r. na podstawie rozporządzenia autonomicznych władz Królestwa Polskiego. Znaczek wyobrażał herb Królestwa Polskiego i przypominał znaczki rosyjskie, choć różnił się od nich kolorem i napisem "Za łót kop. (kopiejek - przyp. red.) 10". Łut, pisany wówczas przez "ó", to około 12,8 grama.

Znaczek wycofano z obiegu i unieważniono 13 kwietnia 1865 r. w ramach likwidacji autonomii Królestwa Polskiego po klęsce Powstania Styczniowego. Niewykorzystane znaczki komisyjnie zniszczono. "Aukcja była wspaniała. Takich cen jeszcze nie było. Dobrze, że jest tak duże zainteresowanie polską filatelistyką" - powiedział PAP jeden z największych polskich kolekcjonerów Stanisław Mikulski, który własny zbiór "Polski nr. 1" wystawi w najbliższych tygodniach w Zamku Królewskim w Warszawie.

Reklama

"Ceny mogłyby być jeszcze wyższe, gdyby lotów było mniej" - zauważył z kolei kolekcjoner z Polski, który bardzo żałował, że nie może kupić lotów po cenie wywoławczej. Uczestnicy aukcji wyrażali zdziwienie, że tak wyjątkowy zbiór filatelistyczny trafił do stosunkowo mało znanego domu aukcyjnego na angielskiej prowincji, zamiast na licytację do Nowego Jorku czy Londynu.

Średnio oferowane loty sprzedawały się z czterokrotnym przebiciem ceny wywoławczej. Rekord przebicia ustanowiła nieużyta polska koperta z odciśniętą czerwoną pieczęcią o nominale 1,5 kopiejki. Walor ten sprzedał się za 6250 funtów, w porównaniu z ceną wywoławcza na poziomie 100 funtów.

Wysokie ceny płacono za niekasowane znaczki "Polska nr. 1", ponieważ są to prawdziwe rarytasy, listy odbite kasownikiem w innym kolorze niż czarny, a także za znaczki rosyjskie użyte pocztowo w Polsce. Najdroższy z nich z kasownikiem warszawskim poszedł za 7 tys. funtów.

W aukcji brało udział ok. 30 osób, wśród których była grupa kolekcjonerów z Polski licząca ok. 10 osób. Ceny windowały także osoby licytujące przez telefon. Na sam koniec zlicytowano medale otrzymane przez Rachmanowa na różnych wystawach. Spośród ponad 300 zaoferowanych walorów sprzedano wszystkie z wyjątkiem dwóch.