Przetarg na objęcie elektronicznym mytem ponad 9 tys. km polskich dróg elektryzuje największe firmy z branży drogowej i IT. Powód – budowa i administrowanie systemem poboru opłat za przejazdy ciężarówek to w Europie dochodowy biznes. Firma Toll Colect, która jest operatorem niemieckiego systemu obejmującego ponad 12 tys. km dróg, w roku obrotowym 2008/2009 zebrała od kierowców 4 mld 22 mln euro. W kasie spółki pozostało 451 mln euro.

Reklama

Średnie koszty utrzymania elektronicznego myta wraz z wynagrodzeniem operatora wahają się w Europie od 9 do niemal 12 proc. przychodów z bramek. Jeżeli wpływy z myta na polskich drogach w 2012 roku sięgną 2 mld zł, firmy walczą więc o około 200 mln zł rocznie.

O kontrakt stara się dziesięć firm i konsorcjów. Do złożenia ofert już przygotowują się amerykański IBM, francuski Alcatel Lucent, austriacki Kapsch TrafficCom, hiszpańska Sice, NDI z niemieckim Siemensem, Stalexport Autostrady z Asseco oraz spółka My Toll założona przez Kulczyk Holding z austriackim Strabagiem. Według naszych informacji ze stawki mogą wypaść trzej pozostali gracze. Powód – brak wymaganego doświadczenia.

Pod koniec kwietnia – o dwa tygodnie później, niż planowano – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad prześle firmom szczegółowe warunki przetargu. Wbrew oczekiwaniom uczestników drogowcy nie wskażą konkretnej technologii, w której system będzie działał. Do wyboru są trzy: satelitarna (funkcjonuje w Szwajcarii, Niemczech, Słowacji), mikrofalowa (w Austrii i Czechach) oraz połączenie obu (taki wariant rozważali Czesi, ale się wycofali).

Reklama

Na każdy z tych wariantów gotowy ma być My Toll, który w konsorcjum zebrał firmy z doświadczeniem przy budowie i zarządzaniu niemieckim oraz austriackim systemem. Problemem w sprawnym rozstrzygnięciu przetargu może być lawina protestów od przegranych firm.

W Niemczech z tego powodu uruchomienie myta opóźniło się o sześć miesięcy. W Polsce kłopotów może przysparzać wyśrubowany termin uruchomienia systemu. UE wymaga, by elektroniczny system poboru opłat wystartował 1 lipca 2011 r. Myto ma zastąpić winiety, które teraz wykupują kierowcy. Skorzysta na tym budżet, bo w nowym systemie wpływy od firm transportowych mają wzrosnąć nawet o 100 proc. 1 lipca 2011 r. myto obejmie około 1,7 tys. km wszystkich autostrad i niektórych dróg ekspresowych.

"Później system obejmie także wybrane drogi krajowe" - mówi Marcin Hadaj z Generalnej Dyrekcji.Kontrakt ma obowiązywać przez osiem lat. Uczestników przetargu cieszy, że docelowo myto obejmie ponad 9 tys. km dróg, bo w przypadku dużej inwestycji inaczej kalkuluje się koszty. Według szacunków wybudowanie systemu nie powinno przekroczyć 500 mln zł. Pod warunkiem że firmy nie wliczą ewentualnych kar za niedotrzymanie napiętych terminów.