Pomysł na radykalną przebudowę systemu emerytalnego zostanie zaprezentowany premierowi.

W projekcie rada odchodzi od poprzedniej koncepcji wypłaty świadczeń z II filaru. Rząd w zawetowanej przez prezydenta w styczniu 2009 r. ustawie przewidywał, że miały to robić konkurujące ze sobą zakłady emerytalne. Miały za to dostawać 3,5 proc. prowizji, a podwyżka świadczeń zależałaby od osiąganych przez nie zysków. Nie byłoby waloryzacji.

Nowy pomysł Rady Gospodarczej, a zwłaszcza koncepcja specjalnych tablic, wzbudza wielkie kontrowersje. Już krytykuje go minister pracy Jolanta Fedak. - Nie jestem zwolenniczką wprowadzania tych tablic, bo spowoduje to, że emerytury mogą być niższe - mówi „DGP” Fedak. Tłumaczy, że doprowadziła do obniżenia prowizji pobieranej przez OFE, dlatego też jest przeciwniczką powoływania odrębnych zakładów emerytalnych - bo generują koszty.

Słabościami pomysłu rady i Bieleckiego są brak konkurowania o pieniądze emeryta, ryzyko zagospodarowania gigantycznych kwot będących w dyspozycji ZUS przez polityków czy niedotrzymania przez nich obietnicy wypłaty świadczenia w wysokości ustalonej w momencie przechodzenia na emeryturę. Koncepcja rady przewiduje bowiem, że:

- ubezpieczony po osiągnięciu wieku emerytalnego przeniesie pieniądze z OFE do specjalnego subfunduszu w ZUS - o jego kapitał nie będą więc konkurować zakłady emerytalne;

- ZUS ustali wysokość świadczenia (ma to też dotyczyć emerytury z I filaru) na podstawie specjalnych tablic trwania życia, które uwzględnią, że żyjemy coraz dłużej - kapitał na emeryturę będzie więc dzielony przez większą liczbę lat;

- ZUS zleci zarządzanie przekazanymi mu pieniędzmi zewnętrznym firmom, a osiągnięte przez nie zyski trafią z powrotem do subfunduszu w ZUS - rynkowe zachęty do osiągania ponadprzeciętnych zysków mogą być słabe;

- emerytura kapitałowa, tak jak świadczenie z I filaru, będzie waloryzowana.













Reklama