PMI i jego amerykański odpowiednik ISM to indeksy, które mierzą aktywność gospodarczą. Na ich podstawie można stwierdzić, czy dany sektor gospodarki jest pogrążony w recesji, czy wzrasta. Z opublikowanych właśnie danych wynika, że przemysłowcy nie tylko zapomnieli o spadkach produkcji, ale też spodziewają się jej dużego przyspieszenia w najbliższych miesiącach. PMI dla strefy euro wzrósł do 56,6 pkt - to poziom nienotowany od końca 2006 roku. ISM dla Stanów Zjednoczonych wyniósł 59,6 pkt - ostatni raz zbliżony do tego wynik odnotowano w lipcu 2004 roku. Także w Chinach indeks nastrojów wzrósł - do 55,1 proc. To najwięcej od maja 2008 roku.

Reklama

Przedsiębiorcy na całym świecie wierzą, że po kryzysie globalny popyt się odbuduje. Europejczycy liczą na duży wzrost eksportu. Ma im w tym pomóc niska wartość euro wobec głównych walut świata. Amerykanie mają nadzieję na wzrost zamówień z Azji. Przymierzają się też do odbudowy stanu swoich zapasów. "Jeśli zaś chodzi o chińską gospodarkę, to władze w Pekinie pilnują, by nie uniknąć przegrzania inwestycji" - ocenia Lu Ting, ekonomista zajmujący się państwem środka w Bank of America Merrill Lynch. I dodaje: "Kierunek jest jasny, Chiny czeka silny wzrost".

A Polacy? Nasi menedżerowie także są optymistami. Indeks nastrojów w przemyśle jest na poziomie najwyższym od dwóch lat. Dlatego że rośnie liczba zamówień - nieprzerwanie od października 2009 roku. To sugeruje, że sama produkcja też znacznie przyspiesza. Według oceny analityków Markit, którzy wyliczają PMI na zlecenie banku HSBC, wzrost produkcji w polskich firmach w I kwartale tego roku był najszybszy od III kwartału 2007 roku. Przeszkadza tylko mocny złoty. Tak jak w całej Europie przedsiębiorcy liczą na wzrost eksportu, tak w Polsce ten optymizm jest nieco przygaszony przez postępującą aprecjację waluty.

"Wzrost nowych zamówień eksportowych w Polsce pozostał nieco w tyle w stosunku do regionalnego trendu, co jest wynikiem umocnienia się złotego" - ocenia Kubilay Ozturk, ekonomista z banku HSBC. Polscy ekonomiści, z którymi rozmawialiśmy dodają jednak, że dla naszych przedsiębiorców ważniejsza będzie odbudowa popytu w krajach, z którymi Polska prowadzi wymianę handlową. "To nie jest jeszcze poziom kursu, który by stanowił jakąś barierę dla eksporterów" - mówi Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium. A Piotr Bielski z BZ WBK dodaje, że nawet przy umocnieniu złotego ożywienie gospodarcze u partnerów handlowych wesprze polski eksport. A to z kolei powinno przełożyć się na szybszy wzrost gospodarczy. Ale nie tak szybki jak u innych. Bo ze światowej recesji polska gospodarka wyszła obronną ręka, ponieważ nie jest uzależniona od eksportu w takim stopniu jak inne gospodarki środkowoeuropejskie. Ale teraz przez to w mniejszym stopniu niż sąsiedzi skorzysta na ożywieniu wymiany towarowej.

Reklama