Grecja emitowała obligacje w jenach, czy dolarach, a potem zmieniała walutę papierów dłużnych na euro. To, oczywiście było zgodne z prawem. Potem jednak do akcji włączył się amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs. Obligacje na euro były przeliczane po sztucznym kursie. Dzięki temu Ateny pokazywały, że są znacznie mniej zadłużone, niż naprawdę były - pisze niemiecki "Spiegel"

Reklama

Grecja pożyczyła dzięki temu dodatkowy miliard dolarów, a Goldman zainkasował wysoką prowizję. Oczywiście ta pożyczka nie wliczała się do danych, wysłanych do Brukseli. Nikt więc nie wiedział, jak bardzo zadłużone są Ateny Kłamstwo ma jednak krókie nogi - bo ten miliard trzeba będzie oddać i to na wysoki procent. Tak więc, za 15 lat, rząd będzie musiał wydać fortunę.

To nie pierwszy raz, gdy Grecja stosuje kreatywną księgowość. Wcześniej Ateny nie wliczały do budżetu zadłużenia szpitali, czy gigantycznych wydatków na wojsko.