"Sprawdzamy, ile europejskich pojazdów wyposażono w wadliwe części wyprodukowane w amerykańskich fabrykach" - mówi telewizji BBC Colin Hensley, dyrektor generalny europejskiego oddziału Toyoty. Na razie jednak firma nie wycofuje, tak jak w Stanach, swych modeli ze sprzedaży, ani nie zamyka fabryk.

Reklama

>>>To koniec mitu niezawodnych samochodów

Firma obiecuje, że naprawi, albo wymieni pedały gazu w samochodach, w któych gaz może zablokować się w podłodze. W Stanach dotyczy to takich modeli jak Corolla, Camry, czy Rav4.

Tymczasem w USA koncern musiał wezwać kolejne 1,1 miliona aut do napraw. Na wieść o kolejnych problemach akcje firmy pikują na giełdzie w Tokio. Dziś spadły o 3,9 procenta, a inwestorzy w panice wyprzedają walory, bo nie wierzą, że Toyota osiągnie planowane cele i odzyska pozycję największego producenta aut.

Reklama