Najwyższa Izba Kontroli (NIK) ustaliła, że Ministerstwo Sprawiedliwości (MS), jako dysponent Funduszu Sprawiedliwości, przekazało niezgodnie z obowiązującym prawem 25 mln zł na dofinansowanie CBA. Zdaniem NIK naruszone zostały przepisy ustawy o CBA oraz finansach publicznych. Według kontrolerów pierwsza z regulacji „jednoznacznie przesądza” w art. 4 ust. 1, iż wyłącznym źródłem finansowania CBA jest budżet państwa. Czy w związku z tym CBA – samo z siebie lub na wniosek MS – odda pieniądze? Służba ta nie pozostawia złudzeń. Upiera się, że otrzymała pieniądze zgodnie z przepisami kodeksu karnego wykonawczego (k.k.w.). – Zgodnie z tymi przepisami środki Funduszu Sprawiedliwości są przeznaczane na realizację przez jednostki sektora finansów publicznych zadań ustawowych związanych z wykrywaniem i zapobieganiem przestępczości. Skoro CBA jest jednostką sektora finansów publicznych, a do zadań ustawowych biura należy wykrywanie i zapobieganie przestępczości, to na podstawie art. 43 ust. 8 pkt lc k.k.w. CBA było uprawnione do otrzymania środków publicznych z funduszu – odpowiada nam Centralne Biuro Antykorupcyjne.
NIK jednak nie odpuszcza. Rzeczniczka tej instytucji Ksenia Maćczak zwraca uwagę, że doszło do sytuacji, w której CBA otrzymuje pieniądze na swoje funkcjonowanie od instytucji, która w zakresie swojej działalności powinna podlegać kontroli CBA. Jak dodaje, minister sprawiedliwości nie zgodził się z ustaleniami NIK, jednakże zastrzeżenia te zostały już prawomocnie oddalone przez Kolegium NIK (tworzą je prezes NIK, wiceprezesi, dyrektor generalny oraz 14 członków – siedmiu przedstawicieli nauk prawnych lub ekonomicznych oraz siedmiu dyrektorów kontrolnych jednostek organizacyjnych lub radców prezesa NIK).
Jak słyszymy, aktualnie przygotowywane jest tam zawiadomienie, które trafi do rzecznika dyscypliny finansów publicznych przy ministrze sprawiedliwości. Z końcem czerwca opublikowano też raport dotyczący efektów działania funduszu.
Reklama
Ministerstwo Sprawiedliwości nie zapewniło adekwatnej i skutecznej pomocy ofiarom przestępstw. Resort nie dysponował podstawowymi danymi m.in. o liczbie pokrzywdzonych, liczbie postępowań karnych, w których występowali pokrzywdzeni, czy liczbie przestępstw uprawniających do ubiegania się o kompensatę – grzmią kontrolerzy.
Reklama
Przeznaczenie środków z funduszu zostało opisane w ogłoszonych przez ministerstwo w zeszłym roku programach na realizację zadań Funduszu Sprawiedliwości (m.in. udzielanie pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem oraz ich najbliższym, a także na przeciwdziałanie przyczynom przestępczości). Środki na realizację pierwszego celu wynoszą 160 mln zł, a drugiego – 60 mln zł.
Sprawa CBA to niejedyny problem związany z wydatkami z Funduszu Sprawiedliwości. O pieniądze z tego źródła – za pośrednictwem gmin – aplikować mogło też 16 tys. jednostek ochotniczych straży pożarnych (OSP). Wszystkie, które złożą wnioski, otrzymują dotacje na zakup specjalistycznego wyposażenia do ratowania życia (w sumie mogą otrzymać 100 mln zł). Ogłaszane są nabory dla kolejnych województw, na przykład wczoraj na wyposażenie strażaków dla woj. mazowieckiego.
To też nie podoba się NIK. – Jakkolwiek doposażenie straży pożarnych w sprzęt ratujący życie i zdrowie ludzi jest działaniem pożądanym, to jednak dla realizacji tego celu powołano Fundusz Wsparcia Państwowej Straży Pożarnej, a na mocy ustawy o ochronie przeciwpożarowej towarzystwa ubezpieczeniowe zobligowane są do przekazywania części swoich dochodów na potrzeby straży pożarnych, również ochotniczych – wskazuje NIK.
Z tymi wnioskami nie zgadza się MS. – Przyjęcie wniosków NIK mogłoby prowadzić do interpretacji, że nie ma możliwości udzielania wsparcia ze środków funduszu jednostkom sektora finansów publicznych, jakimi są także gminy (bo zakupiony sprzęt trafia do strażaków za ich pośrednictwem – red.) – argumentuje resort.
Strażacy boją się, że w przypadku nasilenia się konfliktu na linii MS–NIK nabory trzeba będzie jednak anulować, a sprzęt – o ile gdzieś już trafił – zwrócić. Oficjalnie Związek Ochotniczych Straży Pożarnych RP od sprawy się dystansuje.
Stronami postępowania są Ministerstwo Sprawiedliwości oraz jednostki samorządu terytorialnego – ucina Nina Mirgos-Kilanowska, rzeczniczka związku.