Światowe rynki finansowe tańczyły w 2014 r. tak, jak grała im amerykańska Rezerwa Federalna. A najważniejszy bank centralny na świecie odchodził w mijającym roku od polityki dodruku pieniądza. Ograniczał skalę ilościowego luzowania polityki pieniężnej, czyli zakupów obligacji. Stopy procentowe pozostają wprawdzie na poziomie zbliżonym do zera, ale i pod tym względem sytuacja najpewniej będzie się w najbliższym czasie zmieniać. Na podstawie wypowiedzi przedstawicieli Rezerwy Federalnej analitycy spodziewają się, że pierwsze podwyżki stóp w Stanach Zjednoczonych mogą nastąpić już w pierwszej połowie 2015 r. Efekt? O ile w poprzednich latach mieliśmy do czynienia z tanim dolarem, o tyle w 2014 r. wyraźnie zyskał on na wartości: okazał się najmocniejszą spośród głównych walut. To miało znaczenie dla cen aktywów na całym świecie.
Umocnienie dolara wspomogło np. spadki notowań większości głównych surowców. Wiązało się to nie tylko ze wzmocnieniem amerykańskiej waluty. W przypadku miedzi znaczenie miało też osłabienie tempa wzrostu gospodarczego w Chinach, w przypadku ropy naftowej pewną rolę odegrał konflikt rosyjsko-ukraiński. Niezależnie od tego ci, którzy pod koniec 2013 r. zainwestowali w ropę naftową, srebro czy miedź (chodzi nie tylko o rzeczywiste dostawy, ale też o instrumenty finansowe odzwierciedlające zmianę cen tych aktywów), stracili od kilkunastu do niemal 50 proc.
Dla Polaków znaczenie mają notowania złota, ponieważ inwestycje w ten metal cieszyły się w poprzednich latach sporą popularnością. Po niemal 30-proc. spadku w 2013 r. w kolejnym roku złotu udało się obronić cenę (z tym że metal podrożał w I kw., a później tracił na wartości, a notowania podniosły się nieco w ostatnich tygodniach).
Wśród surowców najbardziej opłacalną inwestycją była w 2014 r. kawa. Podrożała niemal o połowę. Wzrost jej ceny trudno było jednak przewidzieć. Jest on bowiem przypisywany głównie suszy, która nawiedziła Brazylię – największego producenta kawy. A rok wcześniej cena ziarna spadła niemal o jedną piątą.
Reklama
Jeśli nie surowce, to może akcje? Tu obraz jest nieco bardziej optymistyczny. Spośród indeksów najważniejszych giełd tylko nieliczne są poniżej poziomu z końca 2013 r. Najmocniej urosły giełdy w Indiach i Indonezji. Ale kolejne miejsca zajmują już giełdy w USA. A gdyby zmiany indeksów pokazać nie w walutach lokalnych, ale w dolarach, znów okazałoby się, że duża część rynków kończy rok na minusie. Dotyczy to także warszawskiej giełdy, której indeks WIG był po wtorkowej sesji na minimalnym plusie – jeśli liczyć cały rok w złotych. Wśród największych spółek wchodzących w skład indeksu WIG30 były zarówno kilkudziesięcioprocentowe wzrosty (Energa, ING Bank Śląski), jak i wyraźne spadki (najmocniej straciły akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej – z kłopotami zmaga się praktycznie cała branża wydobycia węgla).
Reklama
W 2014 r. szczególnym przypadkiem była Rosja. Konflikt z Ukrainą, sankcje gospodarcze nałożone przez Zachód i taniejące surowce energetyczne doprowadziły kraj do recesji. Rubel należy do najsłabszych walut, a indeks rosyjskiej giełdy spadł najmocniej. Wymierne straty ponieśli także Polacy, którzy w przeszłości chętnie kupowali fundusze inwestujące w akcje rosyjskich firm. Trzy z czterech funduszy, jakie zanotowały w 2014 r. najsłabsze wyniki, to właśnie takie podmioty.
Ostatnio rosyjskie fundusze nie były już jednak w modzie. Oszczędzający wybierali raczej fundusze obligacji skarbowych. Powód: to one właśnie przyniosły w 2014 r. pokaźne dochody. Przy tym tego typu fundusze mają opinię bezpiecznych. Obligacje przyniosły dochód praktycznie wszędzie – największy w wychodzących z kryzysu krajach południa Europy, jak Portugalia, Hiszpania czy Włochy. Europejskie obligacje są w cenie m.in. dlatego, że w najbliższym czasie Europejski Bank Centralny zacznie prawdopodobnie robić to, czym do niedawna zajmowała się Rezerwa Federalna, czyli będzie skupował papiery rządowe należące do państw strefy euro. Optymizm nie objął jedynie Grecji, co do której jest ryzyko powtórki z niewypłacalności.
W 2013 r. pod względem stopy zwrotu bezkonkurencyjna była wirtualna waluta – bitcoin. Jego cena urosła wówczas z kilkunastu do ponad 700 dol. Wówczas dużo mówiło się o bitcoinowej bańce spekulacyjnej. W kończącym się roku bitcoin pod względem słabości pobił nawet rubla i ukraińską hrywnę – stracił wobec dolara niemal 60 proc.