Ministerstwo sprawiedliwości USA zbiera materiały, które pozwolą mu wszcząć postępowanie karne przeciw wielu ogromnym instytucjom finansowym i ich pracownikom, włącznie z brytyjskim bankiem Barclays, który manipulował stopą Libor i znalazł się ostatnio w centrum tego skandalu - napisał w niedzielę "New York Times".

Reklama

Nielegalne manipulowanie Liborem, czyli dzienną stopą oprocentowania kredytu międzybankowego, miało wpływ nie tylko na międzynarodowy sektor finansowy, ale również na sytuację indywidualnych klientów banków, posiadaczy kredytów hipotecznych, pożyczek studenckich i kart kredytowych - wyjaśnia "NYT".

Dochodzenie amerykańskiego resortu sprawiedliwości poprzedzone zostało pozwami prywatnych inwestorów i śledztwami regulatorów rynku finansowego w USA i Wielkiej Brytanii.

Lekcja, jaką należy wyciągnąć z afery wywołanej przez Barclays" jest taka, że banki, dla zysku i aby uchronić się przed konsekwencjami kryzysu finansowego zdolne były nie tylko manipulować rynkiem, ale też "szantażować regulatorów nadzorujących instytucje finansowe" - jak bank centralny Anglii - grożąc tym, że "ich upadek pociągnąłby za sobą dramatyczne skutki dla całej gospodarki" - tłumaczy ekspert Council on Foreign Relations Sebastian Mallaby na stronach internetowych tego think tanku.

Reklama

Według Mallaby'ego jeszcze ważniejszą lekcją z tego skandalu jest to, że banki, które są zbyt duże, by upaść, są też zbyt duże, by istnieć. Jest to odniesienie do teorii ekonomicznej, zgodnie z którą pewne wielkie instytucje finansowe, mające powiązania z wieloma podobnymi partnerami są tak duże, że ich upadek spowodowałby kolosalne straty dla całej gospodarki kraju i rząd musi interweniować, ratując je przed bankructwem.

Pogląd ten został przekuty na politykę administracji USA pod koniec 2008 roku, gdy w Ameryce wybuchł kryzys finansowy - głosi ogłoszony rok później raport think tanku Center for Economic and Policy Research. Rząd USA uratował przed upadkiem liczne banki zarówno podczas załamania po 2008 roku jak i wcześniej.

Dochodzenia objęły teraz - jak podaje "NYT" - ponad 10 wielkich banków w USA i innych krajach. Według poniedziałkowego "Financial Times" jest to blisko 20 instytucji finansowych.

Reklama

Śledztwo w USA koncentruje się na tym, jak manipulowały one kosztami pożyczek wartych biliony dolarów, determinując oprocentowanie produktów finansowych dla klientów instytucjonalnych i indywidualnych. W Ameryce miasta i całe stany badają, czy zostały narażone na straty na skutek manipulowania Liborem, a niektóre z nich już wniosły w tej sprawie skargi - pisze "NYT".

Ważne jest, by określić, w jaki sposób banki zachowywały się podczas kryzysu finansowego", ponieważ wygląda na to, że fałszowały dane na temat własnej kondycji finansowej, by wzmocnić swą pozycję - podkreśla ekspert CFR.

W przypadku Barclays pewną winę ponosić może również pełniący rolę brytyjskiego banku centralnego Bank of England - pisze Mallaby, tłumacząc, że jeśli okaże się to prawdą, stanie się jasne, że społeczeństwo zawiedli też regulatorzy rynku, przerażeni gospodarczymi konsekwencjami ujawnienia złej sytuacji banków.

W piątek CNN podał, że już w 2008 roku amerykański Fed zwrócił się do Bank of England o zbadanie zarzutów o manipulowanie Liborem. Według "NYT" dochodzenia prowadzone w Waszyngtonie i Londynie mają wykazać, czy regulatorzy zdecydowali się wtedy patrzeć w inną stronę.

Liczne dokumenty obnażają tę praktykę - pisze "NYT". - W jednym z nich pracownik Barclays napisał, że bank ten jest nieuczciwy z definicji.

Według "NYT" skandal z manipulowaniem stopą kredytu międzybankowego daje wreszcie oskarżycielom okazję, by pociągnąć banki do odpowiedzialności za ich zachowanie podczas kryzysu finansowego.

Na skutek postępowania cywilnego banki mogą zostać zmuszone do zapłacenia wielkich kar i zmodyfikowania swoich procedur, ale ministerstwo sprawiedliwości USA, udowodniwszy winę pracowników banków może sprawić, że wylądują oni w więzieniu - wyjaśnia "NYT".

Według Mallaby'ego wezwania do ukarania szefów instytucji finansowych i zmiany kultury bankowości to za mało; skandal ujawnia fakt, że system i nadzór finansowy zawiodły, bowiem wielkie banki mogły szantażować regulatorów.

Przedstawiciele brytyjskiego państwowego nadzoru finansowego (Financial Services Authority) bronią się przed badającą sprawę Barclays komisją skarbu Izby Gmin i jej zarzutami o to, że nie kontrolowali poczynań banku i nie interweniowali w porę - podaje poniedziałkowy "Financial Times". W banku tym panowała "kultura ogrywania, w tym ogrywania nas" - zeznał Andrew Bailey z FSA.

Libor jest dzienną stopą oprocentowania kredytu międzybankowego ustalaną przez Thomsona-Reutersa na podstawie danych dostarczanych przez banki zrzeszone w Brytyjskim Stowarzyszeniu Bankowości (BBA). Stopa stosowana jest dla ustalenia oprocentowania krótkoterminowego kredytu międzybankowego w konkretnej walucie. Libor to jedna z dwóch najważniejszych stóp procentowych całego świata finansów.

W dochodzeniu wymienia się - według "The Economist" - nazwy największych instytucji finansowych świata: "Citigroup, JPMorgan Chase, UBS, Deutsche Bank i HSBC. Zamieszani są ich pracownicy od Nowego Jorku po Tokio - napisał już 7 lipca brytyjski tygodnik, przewidując, że skandal ten może być dla sektora bankowego tak trudnym momentem, jak seria zbiorowych pozwów przeciw gigantom przemysłu tytoniowego w 1998 roku, która kosztowała te firmy 200 mld dol. w ugodach pozasądowych.