>>>Rozlicz się sam z fiskusem. Ten program ci pomoże

Po krótkiej i nieco gwałtownej korekcie w czwartek, która przetoczyła się przez rynki azjatyckie, surowce i giełdy, w piątek „zza chmur wyjrzało słońce”. Widać, że apetyt na ryzyko wraca, o czym świadczy chociażby 1,4 proc. wzrost indeksu giełdy w Szanghaju. Jednocześnie patrząc na wykresy widać, że rysuje się potencjał do odbicia w górę. Na tym tle dość dobrze wygląda pozycja EUR, na co zwracałem uwagę we wczorajszym, popołudniowym komentarzu.

Reklama

Nie wykluczone, że ten „fenomen” można wytłumaczyć całkiem prosto – ładunek pesymizmu związany z tą walutą w kontekście negatywnych perspektyw dla Portugalii był tak duży, że większość inwestorów jeszcze pokrywa swoje „krótkie” pozycje, nie pozwalając jednocześnie na głębszy spadek EUR. To może być też sygnał, że notowania EUR/USD mają szanse w perspektywie najbliższych tygodni na ruch w stronę 1,40-1,41, co wynika chociażby z technicznego zasięgu formacji „2B” – więcej o tym w analizie technicznej.

Analizując czynniki fundamentalne trzeba być jednak ostrożnym w dłuższym terminie – najprawdopodobniej w maju zostaną przeprowadzone dość surowe testy wytrzymałościowe dla europejskich banków (takie warunki chcą narzucić Niemcy), które mogą pokazać słabość banków z krajów PIIGS – kolejna odsłona kryzysu? Inwestorzy mogą ten fakt dyskontować z wyprzedzeniem.

Reklama

Wczoraj po południu miało miejsce wystąpienie szefa Narodowego Banku Szwajcarii (SNB). Philip Hildebrandt dał do zrozumienia, że silny frank może doprowadzić do sporego spowolnienia gospodarki w 2011 r., pochwalił wcześniejsze interwencje SNB z przełomu 2009/10 r., ale dodał, iż były one umotywowane ryzykiem pojawienia się deflacji. Innymi słowy, każdy znalazł w słowach szefa SNB coś dla siebie, chociaż jedno jest chyba jasne – SNB nie dał żadnego sygnału do ewentualnych interwencji. W efekcie dzisiaj rano frank nieco umocnił się do dolara i stracił do euro. W kraju kurs CHF/PLN zszedł poniżej poziomu 3,00 i o godz. 8:51 oscylował wokół 2,9850.

Dzisiaj danych makro nie będzie zbyt wiele. Kluczowy będzie odczyt indeksu IFO z Niemiec o godz. 10:00, chociaż tak jak wspominam w subiektywnym kalendarzu, musiałby on wyraźnie przewyższyć oczekiwania, aby zadowolić inwestorów. O tym, że są one wygórowane świadczyć może reakcja na analogiczne dane z Francji o godz. 8:45. Wzrost indeksu klimatu gospodarczego w styczniu do 108 pkt. z 102 pkt. po rewizji i przy oczekiwaniach na poziomie 104 pkt., w pierwszym momencie przełożył się na…nieznaczny spadek EUR/USD.

W kraju mamy jednak szanse na umocnienie złotego – wspominałem o tym wczoraj po południu zwracając uwagę na brak reakcji rynku na dane o inflacji netto, która nieoczekiwanie wzrosła w grudniu do 1,6 proc. r/r (szacowano zwyżkę z 1,2 proc. r/r do 1,4 proc. r/r), co zwiększa szanse na marcową podwyżkę stóp procentowych przez RPP. W aprecjacji złotego sprzyjać może wspomniany na początku komentarza, spadek globalnej awersji do ryzyka.

Reklama



EUR/PLN: Wczoraj wspominałem o tym, że notowania mogą „zakleszczyć” się w przedziale 3,88-3,91, co wydaje się mieć miejsce, chociaż górnym ograniczeniem jest tutaj poziom 3,90. Dzienne wskaźniki potwierdzają wygenerowane ostatnio sygnały kupna, co prowadzi do dość ciekawej sytuacji techniczno/fundamentalnej. Można to jednak wytłumaczyć to tym, że aprecjacja złotego musiałaby postępować szybciej, niż umacnianie się euro do innych walut, a naszej walucie po ostatnim umocnieniu z pierwszych tygodni stycznia, brakuje po prostu mocnych impulsów do dalszego ruchu. Trzeba jednak odrzucić perspektywy wzrostu EUR/PLN powyżej 3,91 w kolejnych dniach i bardziej skłaniać się ku próbom złamania 3,88 (jeszcze dzisiaj) i testowaniu okolic 3,86 w kolejnych dniach.

USD/PLN: Opór 2,90-2,9150 jest bardzo silny i w najbliższym czasie nie należy oczekiwać jego pokonania. Dzienne wskaźniki nie sugerują odwrócenia trendu, a EUR/USD ma ochotę iść dalej w górę. Tym samym dość prawdopodobne staje się testowanie okolic 2,85. Poziom ten może zostać złamany już na początku przyszłego tygodnia, co otworzyłby drogę do zniżki w stronę 2,80-2,82.

EUR/USD: Dzisiaj kluczowe będzie trwałe pokonanie szczytu ze środy na 1,3538, co powinno się odbyć bez większego problemu. Dzienny MACD jest w silnym trendzie wzrostowym i kilka dni temu przełamał linię równowagi, co historycznie było dobrym prognostykiem. Wydaje się, że jeszcze dzisiaj możemy testować okolice 1,36, a celem na przyszły tydzień są jeszcze bardziej odległe poziomy. W średnim terminie formacja „2B” widoczna na wykresie dziennym na przestrzeni ostatnich kilku tygodni daje zasięg na 1,41. Wsparcie na dzisiaj to rejon 1,35.

GBP/USD: Wczoraj doszło jednak do naruszenia poziomu 1,59 i spadku poniżej 1,5850. Wprawdzie w ujęciu dziennym widać, że było to tylko naruszenie (rynek zamknął się powyżej), to jednak z technicznego punktu widzenia jest to pierwsze ostrzeżenie, że funt w najbliższych dniach może zachowywać się słabiej, niż dotychczas (nie jest to od razu sugestia do spadków, ale wolniejszej zwyżki). Niemniej w krótkim horyzoncie jest możliwa zwyżka powyżej 1,60. Wsparcie na dzisiaj to rejon 1,59.