Według ogłoszonej przed końcem 2010 roku analizy Pimco „przywódcy krajów Unii Europejskiej nie mogą dłużej zamykać oczu na rzeczywistość i powinni dopuścić do swojej świadomości możliwość bankructwa lub wystąpienia ze strefy euro któregoś z zadłużonych krajów południa”.
Wobec takich słów trudno przejść obojętnie. Zwłaszcza że założony w 1971 Pacific Investment Management Company zarządza ponad bilionem dolarów, a jego rolę na międzynarodowym rynku obligacji śmiało można określić słowem „mocarstwo”. Na czele imperium Pimco stoi dwóch ludzi: William H. Gross i Mohamad El-Erian. 66-letni Gross zaczynał od kariery... profesjonalnego hazardzisty, który zarabiał na życie, grając w Las Vegas w black jacka.
Sam później nie krył się zresztą z tym, że zdobyte wówczas doświadczenia pomogły mu zarządzać potem funduszem inwestycyjnym: i tu, i tam trzeba przecież przede wszystkim umiejętnie rozkładać ryzyko. Jak niesie wieść, w wolnych chwilach Gross para się dużo bardziej spokojnymi zajęciami: w 2005 roku jako trzeci człowiek na świecie zebrał kompletną kolekcję amerykańskich znaczków pocztowych z XIX wieku.
Grossowi w zarządzaniu kalifornijskim gigantem partneruje Mohamad El-Erian, wychowany w Wielkiej Brytanii (ukończył Oxford i Cambridge) syn egipskiego dyplomaty. 52-latek zbierał ekonomiczne doświadczenie w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, gdzie wróżono mu wielką karierę.
Reklama



Reklama
Zdecydował się jednak na sektor prywatny. Pracuje w Pimco od 1997 z krótką, dwuletnią przerwą na zarządzanie finansami uniwersytetu Harvarda. Wzbudził tam zresztą powszechny podziw, zarabiając dla jednego z najbardziej prestiżowych amerykańskich uniwersytetów prawie 6 mld dol. Ostatecznie jednak pokusa szefowania czołowemu światowemu funduszowi inwestycyjnemu okazała się zbyt silna.
Zarówno Gross, jak i El- -Erian doskonale wiedzą, jak dbać o reputacje najbardziej wpływowych ludzi na globalnych rynkach finansowych. Uwielbiają ostre wypowiedzi, które są potem podchwytywane przez najważniejsze gospodarcze media i mają realny wpływ na posunięcia inwestorów. Tak było latem 2008 roku, gdy Bill Gross mówił publicznie o tym, że amerykańskie kasy mieszkaniowe Fannie Mae i Freddie Mac mogą zostać przejęte przez skarb państwa.
Krótko potem Biały Dom rzeczywiście poszedł tą drogą, a Pimco w ciągu jednego dnia zarobił 1,7 mld dol. Od początku ubiegłego roku Kalifornijczycy powtarzali też wszem i wobec, że Grecja nie będzie w stanie spłacić swoich zobowiązań, co walnie przyczyniło się do skokowego wzrostu ateńskich spreadów. Gross pozwolił sobie nawet na atak na papiery dłużne emitowane przez rząd Wielkiej Brytanii, powodując wokół nich kilkutygodniowe zamieszanie.
Wypowiedzi szefów Pimco dowodzą, że w 2011 r. gigant nadal będzie grał na złe wieści dochodzące z Europy.